Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Postaci miłości, czyli Opowieści Hoffmanna Jacquesa Offenbacha
9 czerwca br. w Operze Krakowskiej odbyła się premiera opery „Opowieści Hoffmanna” Jacquesa Offenbacha, która - jak każda po raz pierwszy wystawiana sztuka na scenie tak zacnej Opery - zachwyciła widzów.
Historia napisania
W 1851 roku paryski teatr „Odeon” wystawił sztukę Michela Carre i Julesa Barbiera pod tytułem „Opowieści Hoffmanna”. W spektaklu zostały umieszczone muzyczne fragmenty, jednak główny akcent autorzy kładli nie na materiał muzyczny, lecz na fantastyczną historię, w centrum której był sam poeta E.T.A. Hoffmann.
Libretto sztuki składała się z trzech opowieści Hoffmanna. Figura Mechanicznej Lalki z I aktu była zapożyczona z noweli „Piaskowy człowiek”, treść II aktu to opowieści z „Bajki o utraconym odbiciu”, postać chorej Antonia z III aktu nawiązuje do sztuki "Rath Krespel", wchodzącej w cykl „Serapionowy bracia”.
W Paryżu w 1851 roku została wystawiona sztuka M. Carre i J. Barbiera „Opowieści Hoffmanna”, obejmująca trzy historię, przy czym głównym bohaterem „trylogii” był sam pisarz. Później J. Barbier zmienił sztukę w libretto i zaproponował ją kilkom kompozytorom, w tym J. Offenbachu, który był znany jako autor operetek i nie napisał wtedy jeszcze żadnej opery. Właśnie J.Offenbach wykorzystał libretto J. Barbiera.
W 1880 roku J. Offenbach do samej śmierci bardzo intensywnie pracował nad operą, niemniej jednak nie dokończył dzieła. Kompozytor Ernest Giro sfinalizował operę, korzystając z materiałów J. Offenbacha. Lecz napremierze dyrektor teatru Cavallo wyłączył z opery cały III akt. Na początku 1881 roku premiera „Opowieści Hoffmanna” odbiegała od zamysłu J. Offenbacha. Jednak nie patrząc na ten fakt, sztuka osiągnęła wielki sukces, a w końcu 1881 roku została wystawiona w Wiedniu. Niestety pod czas przedstawienia zaczął się pożar i wiedeński teatr spalił się doszczętnie. To wydarzenie przyniosło operze sławę sztuki przynoszącej nieszczęście, co zahamowało jej następne sceniczne performance.
W 1904 roku „Opowieści Hoffmanna” zostały wystawione w Monte Carlo. Do partytury były wniesione znaczące zmiany, m.in. do dwóch części przywrócono III akt. Taka wersja opery posłużyła podstawą najbardziej rozpowszechnionego wydania Choudena w 1907 roku, mianowicie: została zachowana kolejność aktów według wizji J. Offenbacha: Olimpia, Antonia, Giullietta. Po II wojnie światowej w archiwum były znalezione nowe fragmenty sztuki, napisane przez kompozytora, na przykład Barcarola z III aktu, która między innymi i do dziś brzmi w wielu filmach.
„Opowieści Hoffmanna” na scenie Opery Krakowskiej
I akt Olimpia
W wypowiedzi reżysera Michała Znanieckiego na konferencji prasowej w przeddzień premiery padły słowa o tym, iż muzyka opery jest pełna cytatów, a przy tym bardzo inspirująca, pełna harmonii i delikatności. Wizja reżysera bardzo trafnie ujęła dwie postaci, które można odbierać jako łączniki trzech części opery: Hoffmanna i jego Muzy, wiernego towarzysza w drodze życiowej poety, szczerego przyjaciela w jego sprawach sercowych.
Scenografia Luigi Scoglio zachwyciła widzów podwójną sceną o kształcie okrągłego stołu (czasem lady, a nawet pokładu statku), sceną dla odgrywania z jednejstrony głównych partii (na podwyższeniu),a z drugiej - drugorzędnych, jednak nie mniej ważnych i pięknych.
Mechaniczna Lalka – Olimpia (Marcelina Beucher), córka fizyka Spalanzani (Vasyl Grokholskyj) jak najbardziej wyraźnie zmieniającym się tembrem głosu uwidoczniła krótkotrwałość rzeczy stworzonych przez człowieka i zaserwowała gościom swego ojca cudowną arię «Les Oiseaux Dans La Charmille». Dla widzów I akt był odebrany jako przeniesienie się w przyszłość, lecz przyszłość pozbawioną normalności, szczerości, naturalności, prawdziwych uczuć, emocji itd. Hoffmann (Dominik Sutowicz) z racji swojego zawodu jest bardzo wrażliwy na piękno, dlatego nie widząc Olimpii w rzeczywistości, tylko słysząc o jej cudnej urodzie zapala w swym sercu ogień miłości do niej. Radca Lindorf (Grzegorz Szostak) w sposób chytry i sprytny namawia Hoffmanna kupić od niego okulary, które potrafią widzieć rzeczy i wszystkich dookoła tak, jak się wymarzyło. Często powtarzana w wykonaniu Dominika Sutowicza zwrotka najbardziej trafnie określa „ślepotę” zakochanego: „Widzę Cię taką, jaką wyśniła moja dusza”. Muza (Iryna Zhytynska) poety transformuje się w Nicklausse – przyjaciela poety pragnąc chronić Hoffmanna od niesłusznych decyzji i powtarzając, iż zakochani bardzo często patrzą na obiekt swej miłości przez różowe okulary. Nic dziwnego, iż kiedy się rozbiły okulary, Olimpia straciła swoją „piękność” i została rozbita na części przez Coppeliusa (Grzegorz Szostak). U Hoffmanna również zgasła miłość do Mechanicznej Lalki.
II akt Antonia
Przed widownią pojawia się inny obiekt miłosnego zainteresowania Hoffmanna. Tym razem jest to Antonia (Marcelina Beucher), która otrzymała wspadku po swojej matce talent śpiewaczki. Jej ojciec Crespel (Remigiusz Łukomski) zabrania córce śpiewać ponieważ pod czas oddania się śpiewu w Antonii nasila się ból, który może spowodować utratę życia. Hoffmann spotyka się z ukochaną, i dwojga zakochanych postanawiają pobrać się. Jednak ich plany zostały pokrzyżowane przez doktora Miracle (Grzegorz Szostak). Gęsty bas-baryton Grzegorza Szostaka przekonuje Antonię pójść w ślady matki i stać się słynną śpiewaczką. W tym celu wywołuje w świadomości dziewczyny postać jej zmarłej matki (Marta Abako). Marcelina Beucher cudnym soprano przeistacza się w czarującą melodię, całą sobą oddaje się śpiewu i... umiera. Crespel obwinia Hoffmanna w śmierci córki. I znów wierny Nicklausse ratuje poetę przed groźnym gniewem ojca Antonii.
Аkt III Giullietta
W Wenecji Hoffmann (Dominik Sutowicz) zakochuje się w kurtyzance Giulliecie (Marcelina Beucher). Scenografia III aktu wprost oczarowała publiczność. Na ogromnym statku został umieszczony kryształowy kielich, w którym króluje unosząca się nad sceną piękna Giullietta. Ona ma za zadanie rozkochać w sobie Hoffmanna. I kiedy poeta poddaje się czarom kurtyzanki traci swe odbicie w lustrze. Taki był plan podstępnego Dapertutto (Grzegorz Szostak). Motyw lustra jest odbierany jako dwojaka przestrzeń: świat realny, namacalny i zarazem zalustrzany, wyobrażany, łudzący. Natomiast utrata własnego odbicia w lustrze nosi ontologiczne napełnienie związane ze śmiercią, nicością, pustką, tragedią...
Prolog i epilog aksamitnym głosem łączy śpiewaczka Stella (Marcelina Beuchar). Przepełniona miłością do poety ona wysyła do niego list wraz z kluczem, który niestety trafia w niepowołane ręce – do radcy Lindorfa (Grzegorz Szostak). W tawernie Hoffmann wyjaśnia Stelle, iż Olimpia, Antonia i Giullietta to są trzy jej oblicza i oznajmia, iż nie kocha ją więcej. W tym momencie Muza (Iryna Zhytynska) zrzuca z siebie ubranie Nickausse i poeta poddaje się czarującemu głosu Muzy… To jej jedynej chce służyć do końca swego życia i tylko ją kochać. Lindorf proponuje Stelle zostać z nim i otrzymuje zgodę śpiewaczki...
Wspaniałe głosy wszystkich aktorów opery Krakowskiej trzymały w rozkosznym napięciu publiczność do ostatniej nuty. Zachwyt wywoływała szeroka technika klawiaturowa (rozpiętość głosu na trzy oktawy) Marceliny Beucher, która po mistrzowsku wcieliła się w trzy zupełnie różne kobiety i swoim czarującym soprano obdarowywała widzów bukietem najcudowniejszych arii i duetów. Dominik Sutowicz w roli Hoffmanna zasłużył na huczne brawa za wszystkie swoje solne partii i duety. Cały zespół aktorów, chóru i tancerzy baletu Opery Krakowskiej wykazał się w spektaklu olbrzymim profesjonalizmem i talentem. Choreografia (Diana Theocharidis), kostiumy (Michał Znaniecki), dekoracje (Luigi Scoglio) zostały przygotowane niezwykle ciekawie i po mistrzowsku.
Publiczność długo oklaskiwała grę aktorów, wykazując w ten sposób swój szczery zachwyt i głęboką wdzięczność.
prof. UP dr hab. Lesława Korenowska
Zobacz galerię (8) |
Komentarze społecznościowe |