Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Cz. 3 - Zawsze w nastroju - Mieczysław Święcicki
Trzecia część wywiadu Viapoland z Mieczysławem Święcickim, który 11 lutego 2011 roku ma w Krynicy wielki koncert w jubileusz 55 -lecia artystycznych występów. Jak twierdzi powraca tam, gdzie zaczynał.
- W latach sześćdziesiątych zaistniał Pan w filmie i dał się Pan poznać w jakimś stopniu także z ułańskiej fantazji%u2026
- Tak, nie mogło być inaczej, bo moja rodzina nie tylko miała na kresach wschodnich wielki kawał ziemi i cała była związana z formacjami wojskowym. Sam jeżdżę konno od trzeciego roku życia. Moim obydwaj dziadkowie o imieniu Józef byli w kawalerii, ojciec pływał po morzach jako wojskowy marynarz. W 1961 roku francuski reżyser Jean de Chanois nakręcał pod Tatrami i w Krakowie historyczny film o kimś w rodzaju francuskiego Janosika pt. "Mandrin". Do scen jazd konnych w tym filmie trenował mnie na słynnym koniu Gramatyka sam major Adam Królikiewicz. Wybrano z polskich aktorów do tego filmu L. Niemczyka oraz E. Fettinga i mnie do roli hrabiego De Funesa. Ostatecznie w filmie gram tylko w%u2026 powozie czyli karecie berlince. Często jeździłem także konno na dawnej słynnej ujeżdżalni krakowskiej. Miałem okazję wystąpić na koniu na krakowskim Rynku Głównym z okazji dnia "Dziennika Polskiego"
- Podobno jak przed wiekiem Modrzejewska, a potem wielu współczesnych artystów, występuje Pan za oceanem oraz prowadzi Pan działalność charytatywną i wspierającą innych artystów.
- Moja córka Joanna Klara Święcicka (jest z wykształcenia polonistką i psychologiem) mieszka w Nowym Jorku i jest związana ze znaną nowojorską parafią Św. Patryka. Córka ukończyła także szkołę flamenco w Madrycie i organizuje występy artystyczne. W tym kościele mam przyjemność nieraz występować, zwłaszcza, że odwiedzam córkę bardzo często. Modlimy się tam, między innymi zapalamy w tym kościele świece w intencji artystów. Wyjeżdżam chętnie na kresy wschodnie. Do kościoła Św. Magdaleny we Lwowie zaprosił mnie w ostatnie Boże Narodzenie ks. arcybiskup Mały.
- Co rok jestem starszy, mam obecnie 75 lat (urodziłem się 27 marca czyli w Dniu Teatru), ale mam nadzieję, że wytrwam w zawodzie, w którym pracuję już 55 lat, jak najdłużej. Kocham aktorstwo za wspaniałą możliwość śpiewu i gry jaką mi daje. Założyłem 20 lat temu Fundację Kultury i Sztuki Europejskiej "Ars Longa", której celem jest wspieranie działalności artystycznej oraz działalność charytatywna na rzecz dzieci. Miło wspominam i kontynuuję do dziś współpracę z artystyczną rodziną Szczepańskich. Występowałem przed laty w "Piwnicy u Krzysztofa" prowadzonej przez Krzysztofa Szczepańskiego, a obecnie w imprezach i koncertach z udziałem pianistki Krystyny Man Li Szczepańskiej organizowanych przez jej męża i menedżera artystycznego Jana Szczepańskiego. .- Mistrzu, prosimy o komentarz z okazji Jubileuszu 55 - lecie pracy artystycznej. Dlaczego będzie świętowany koncertem w Krynicy?
- Był rok 1956, który był rokiem wielkich nadziei na przełom w wielu sprawach. %u00D3wczesna moja Pani Profesor postarała się aby tam pojechał jak wielu śpiewaków przede mną, w tym Jan Kiepura, dla poratowania głosu. Powracam tam z artystami przyjaciółmi.
Zobacz galerię (19) |
Komentarze społecznościowe |