Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Miłość - nienawiść, honor – zdrada, czyli opera Norma V. Belliniego w Krakowie
Tegoroczny jesienny sezon muzyczny w Operze Krakowskiej został wzbogacony o liryczną tragedię V. Belliniego „Norma”, premiera której odbyła się 27 października.
Historia napisania
Życie Vincenzo Bellini (1801-1835) można ująć następująco: „Żyj barwnie i umrzyj młodo”. Gdyby Bellini urodził się w nasz szalony czas, to bez wątpienia stałby się głównym newsmakerem dla „żółtej prasy”. Liczne romanse z kobietami, głośne kłótnie z Romani, autora librett Bellini, pojedynek muzyczny z Donizetti szybko stały się tematem dla rozmów. Niemniej jednak w ciągu dziesięciu lat twórczości Bellini potrafił skomponować utwory, które na zawsze zmieniły muzyczny obraz świata. Nagła śmierć kompozytora w wieku 34 lat wstrząsnęła wszystkich. Zakochany w jego muzykę Chopin przed śmiercią wyraził wolę zostać pochowanym blisko swojego idola.
Mistrz bel canto przyszedł na świat w Sycylijskiej Katanie. Vincenzo urodził się w rodzinie muzyków, dla tego jego los został z góry ukierunkowany. Młody człowiek dostał się do konserwatorium, w którym studiował pod kierunkiem Zingarelli. Nauczyciel nie zawsze był zadowolony ze swojego ucznia, jak również bogaci rodzice Magdaleny Fumarolie, o rękę której ubiegał się Bellini. Te dwie okoliczności tak głęboko zraniły młodego Vincenzo, że on przysiągł sobie udowodnić wszystkim na co go stać, i dana przysięga stała się celem jego krótkiego, ale jakże barwnego życia.
Już pierwsze opery „Adelson i Salvini”, „Bianco i Fernando” wzbudziły zainteresowanie publiczności w tym znawców sztuki. Bellini otrzymał zamówienie od La Scali na operę inaugurującą nowy sezon muzyczny. Tak pojawiła się opera „Pirat” - pierwsza włoska opera romantyczna, w której muzyk wystąpił jako reformator. Szalone tempo pracy, częste wyjazdy i rozterki miłosne poderwały zdrowie Bellini - muzyk po raz pierwszy poważnie zachorował. Niemniej jednak kompozytor dokończył operę „Capuleti i Montecchi” dla Weneckiego teatru na czas i przyćmił sławę swego nauczyciela Zingarelli, który stracił wszelką nadzieję na zajęcie czołowego miejsca w historii teatru. Muzyczne pojedynki Bellini z Donizetti przypominały kampanie wojenne, gdyż w owe czasy teatry prowadziły dosłownie ostre walki o swojego widza. Zwycięstwo można było uzyskać tylko sukcesem wystawienia doskonałej sztuki. Talent młodego muzyka rozkwitł niesamowicie szybko. Subtelna piękność i nieuchwytna melancholia jego muzyki, rozkosz cantileny i elegancja orkiestry spowodowały, że opery Bellini stały się kanonem włoskiej opery.
Sukces nie zawsze towarzyszył Bellini. Opera „Norma” nie została pozytywnie odebrana po premierze w Mediolańskiej La Scali, pomimo faktu, iż Bellini uważał „Normę” za swoje arcydzieło. I nie tylko on jeden... Wagner, okrutny antagonista opery włoskiej, uległ oczarowaniu tej sztuki i sam niejednokrotnie dyrygował spektaklami w Niemczech. Publiczności włoskiej wystarczyło tylko doby aby już na następnym spektaklu płakać rzewnie, współczując głównej bohaterce i oklaskując na stająco mistrzostwo Bellini. Od tej pory „Norma” triumfalnie kroczy po scenach najsłynniejszych oper świata, a rola Druickiej kapłanki stała się wezwaniem dla wcielających się w jej rolę aktorek.
Paryż, będący kolejnym i zarazem ostatnim przystankiem w życiu kompozytora, przyjął Bellini bardzo gościnnie. W stolicy Francji Vicenzo zaprzyjaźnił się z George Sand, Victorem Hugo, Frederikiem Chopinem i Gioacchino Rossini. Niesamowity sukces uzyskała opera „Purytanie”, po wystawianiu której Bellini uzyskał sławę króla opery paryskiej. Niestety muzyk nie długo cieszył się własnym sukcesem: nagła śmierć kompozytora w rozkwicie jego twórczości położyła kres jego komponowaniu.
„Norma” na scenie Opery Krakowskiej
Uwertura z opery „Norma” zazwyczaj zajmuje ważne miejsce w tradycyjnym repertuarze koncertów muzyki klasycznej. Muzyka uwertury eksplikuje konflikt między obowiązkiem wojennym a miłosnymi uczuciami. Orkiestra pod kierownictwem Tomasza Tokarczyka po mistrzowsku splotła w cudnym muzycznym warkoczu brawurowy marsz wstępnego chóru kapłanów Druidów i delikatną miłosną melodię głównej bohaterki.
Akt I
Historia spektaklu przenosi nas do 50-go roku p.n.e., kiedy Rzymskie legiony Cezara podbiły Galie. W porę nocną Druidy pod dźwięki wojennego marszu zbierają się przy świętym drzewie boga Irmina. Wiedzie ich główny kapłan Oroverso (Szymon Kobyliński). On informuje swoich żołnierzy, iż główna kapłanka Norma, jego córka, w odpowiedni moment spełni wielki rytuał – ścięcie świętej jemioły, co będzie sygnałem do powstania. Na zmianę dźwiękom patriotyczno-wojennym przychodzi melodia miłosnego i tajnego wyznania – pojawia się Rzymski konsul Pollione (Paolo Lardizzone). Gęsty tenor aktora otwiera przed widzem jego tajemnicę – konsul ma dwójkę dzieci z Normą, lecz teraz czuje w sobie gorący płomień miłości do Adalgisy, młodej kapłanki ze świątyni Druidów. Aria Pollione (Paolo Lardizzone) ujawnia jego marzenie – uciec z Adalgisą do Rzymu.
Rozbrzmiewa słynny marsz i Druidy zbierają się aby posłuchać nastawienia swojej kapłanki (chór «Normaviene” – „Norma wyszedła”). Szlachetny recytatyw Normy (Karina Skrzseszewska) ucisza gniew Druidów oznajmia, iż czas powstania jeszcze nie nadszedł. Słynną arię Normy „Casta Diva” („O Bogini, spojrzenie twoje jasne”) Bellini przepisywał osiem razy. Aria-zwrócenie do księżyca i świata w wykonaniu Normy (Karina Skrzeszewska) harmonijnie przeplata się z brawurowymi okrzykami Druidów (Chór Opery Krakowskiej), pragnących przepędzić Rzymian ze swojej ziemi. Po majorowych dźwiękach nadchodzą łagodne miłosne wyznanie nowej ukochanej Pollione Adalgisy (Agnieszka Cząstka), która błaga o pomoc bogów. W takiej chwili znajduje ją Pollione (Paolo Lardizzone) i w doborowym duecie «Va', crudele, е aldiospietato» — «Cóż, poświęć moją krew» błaga kapłankę uciec z nim do Rzymu.
Zmiana dekoracji zaprasza widza do pokoju Normy, w którym przebywają jej synowie. Jako matką Normą zawładniały mieszane uczucia do swych dzieci - i kocha, i nienawidzi je, ponieważ boi się, że Pollione wróci do Rzymu i zostawi ją. Aria Adalgisy „Sola, furtivaaltempio” — «Od tej pory często po kryjomu widywałam się z nim w świątyni” eksplikuje przed Normą miłosne uczucia jej przyjaciółki. Bolesne podejrzenia męczą Normę. Kto jest kochanym Agalgisy? Brzmi wzruszający tercet „Oh! Diqualseituvittima” — «Jesteś podłego zdrajcy ofiarą nieszczęsną” (Karina Skrzeszwska, Agnieszka Cząstka i Paolo Lardizzone). Zraniona w same serce Norma przeklina Pollione, natomiast Adalgisa czuje wyrzuty sumienia…
AKT II
Bardzo wymowna melodia wstępu w wykonaniu orkiestry oznajmia pojawienie na scenie Normy. Bohaterka trzyma nóż – pragnąc zemścić się na Pollione, ma zamiar zabić własne dzieci. Schyla się nad nimi i czuje, że nie da rady popełnić zbrodnie – oni również są i jej dzieci („Dormonoentrambi” — „Оba usnęli”). Norma wysyła służącą za Adalgisą. Pełna goryczy sercowej nakazuje młodej kapłance wyjść za mąż za Pollione i zaopiekować się jej synami. Brzmi pełny miłości i troski duet „Deh! conte, conteli[rendi” – „Ach, ze sobą weź ich”. Lecz młoda kapłanka odmawia zamążpójścia za zdrajcę. W wielkim duecie „Mira, Norma” Adalgisa (Agnieszka Cząstka) błaga Normę o zlitowanie nad dziećmi i obiecuje jej, że Pollione wróci. W sercu Normy iskrzy płomyk nadziei…
Ostatnia, pełna dramatyzmu, scena opery ma miejsce w świętym gaju Druidów. Żołnierze gotowi są iść wojną przeciw Rzymianom. Oroverso ucisza ich. Po wyjściu Druidów Norma czeka na Pollione. Okazuje się, że na daremno, ponieważ próba Adalgisy nie powiodła się – konsul odmawia wrócić do Normy. W wielkim gniewie Norma bije w świętą tarczę, sygnalizując początek powstania – „Sangue,Sangue!” – „Krew! Krew!”.
W tym momencie służąca Normy oznajmia, że do świątyni wszedł Rzymianin. Kapłanie zatrzymali Pollione i domagają się jego śmierci. Norma chce najpierw z nim sama porozmawiać, proponując swemu ukochanemu dokonać wyboru: śmierć lub życie pod warunkiem jeśli on zostawi Adalgise i opuści Galię. Pollione hardo odrzuca propozycję Normy: on nie boi się śmierci. Przyzywając wszystkich żołnierzy i kapłanów, Norma wyznaje przed nimi, że jedna z kapłanek jest zdrajczynią i zasługuje na śmieć - powinna być rzucona w ogień. Ku zdziwieniu wszystkich Norma przyznaje się, że to ona jest tą grzeszną kapłanką i powinna zostać ukarana. Publiczność z zatamowaniem tchu słucha solo Normy z chórem „Qualcortradisti” – „Jakie serce, okrutny, zdradził”. Opiekę nad dziećmi kapłanka powierza swojemu ojcu Oroverso...
Właśnie teraz Pollione zrozumiał wielkość ducha kobiety i decyduje umrzeć razem z Normą. Rozpala się ogień przy ołtarzu – i na nowo połączeni kochankowie, Norma i Pollione, razem znajdują w nim śmierć… Nie da się opisać ciszy, która owładnęła widownią… Tylko ciche i szczere łzy świadczyły o przeniknięciu publiczności w tragedię losów bohaterów, tak po mistrzowsku wzruszająco i realistycznie odegrane przez Karinę Skrzyszewską i Paolo Lardizzone.
Tak jak na początku XIX wieku publiczność włoska, tak i obecnie publiczność krakowska odebrała operę „Norma” V. Bellini bardzo pozytywnie. Miłość kontra nienawiść, obowiązek - zdrada, odwaga - tchórzostwo od zawsze tworzyły wieczne antytezy i wywoływały zainteresowanie wielu twórczych ludzi. Ale gdy takie przeciwieństwa zostają wplecione w muzyczną kanwę, czasem delikatnie brzmiącą, a niegdyś mocno wbijającą się do najgłębszych zakamarków serca, to nie pozostaje nic innego jak podziękować wszystkim, którzy podarowali nam kilka godzin niezapomnianego szczęścia bycia świadkami tych cudownych przeżyć i uczuć na scenie Opery Krakowskiej.
Prof. UP dr hab. Lesława Korenowska
Opis zdjęć:
1 - Karina Skrzeszewska (Norma), Szymon Kobyliński (Oroveso) i Chór Opery Krakowskiej. Fot. Piotr Banasik
2 - Chór i Orkiestra Opery Krakowskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka. Fot. Piotr Banasik
3 - Karina Skrzeszewska (Norma), Paolo Lardizzone (Pollione) i Agnieszka Cząstka (Adalgisa). Fot. Piotr Banasik
4 - Karina Skrzeszewska (Norma) i Chór Opery Krakowskiej. Fot. Piotr Banasik
5 - Karina Skrzeszewska (Norma) i Agnieszka Cząstka (Adalgisa). Fot. Piotr Banasik
6 - Karina Skrzeszewska (Norma). Fot. Piotr Banasik
7 - Paolo Lardizzone (Pollione), Szymon Kobyliński (Oroveso), Balet i Chór Opery Krakowskiej. Fot. Piotr Banasik
8 - Agnieszka Cząstka (Adalgisa), Paolo Lardizzone (Pollione), Karina Skrzeszewska (Norma), Balet i Chór Opery Krakowskiej. Fot. Piotr Banasik
Zobacz galerię (8) |
Komentarze społecznościowe |