Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Weryzm w życiu i na scenie
27 marca br. w Operze Krakowskiej odbyły się dwa przedstawienia w jednym spektaklu, zostały wystawione dzieła włoskiej muzyki XIX-wiecznej „Gianni Schicchi” Giacomo Puccini oraz „Pajace” Ruggero Leoncavallo.
Pojawia się pytanie dla czego te dwie opery utworzyły „duet” na scenie? Pierwszym elementem łączącym je można nazwać weryzm (z wł. vero – prawdziwy, rzeczywisty). Jest to kierunek w sztuce włoskiej przełomu XIX i XX wieku, który postulował wierne odtwarzanie rzeczywistości i prawdy życiowej oraz naświetlał problemy społeczne, zwłaszcza życie wsi. Największego rozkwitu weryzm zaznał w muzyce operowej i był reprezentowany takimi kompozytorami jak Ruggero Leoncavalla, Giacomo Puccini i Pietro Mascagni z jego pierwszą operą werystyczną „Rycerskość wieśniacza”. Drugim zaś występuje lustrzana para „życie-teatr” tworząca mono odzwierciedlenie, eksplikująca różne hipostazy życia zwykłych ludzi oraz przedstawiająca skryte pragnienia ludzkie, jednak nie zawsze szczere i szlachetne, co wnosi do sztuki element komizmu.
„Gianni Schicchi” Giacomo Pucciniego jest to jedyna komiczna opera kompozytora a zarazem trzecia cześć „Tryptyku” skomponowana na podstawie libretta Giovacchino Forzano opierającego się na „Boską komedię” Dantego („Piekło”, pieśń XXX). W jednoaktowej operze wystawionej na scenie Opery Krakowskiej została zachowana tradycyjna scenografia klasyczna. Historia ma miejsce w Średniowiecznej Florencji w 1299 roku. Umiera bogacz Buoso Donato. Jego rodzina zbiera się w domu Donato i opłakuje jego śmierć. Nagle pada słowo „testament”, które wywołuje burzliwe zawirowanie i ujawnia prawdziwe oblicza krewnych Buoso. Żeby jeszcze głębiej eksplikować pragnienia bliskich zmarłego, autor „zagęszcza” fabułę – cały majątek bogacza dostaną mnisi. Wiele śmiechu wywołała scena przeszukiwania domu Donata w celu znalezienia testamentu. Aktorzy Opery Krakowskiej w bardzo włoskim stylu zagrali ten fragment – hałas podenerwowanych głosów, deptanie sobie po nogach, nie patrzenie na nikogo i na nic, mówienie (śpiew) wszystkich w jednej chwili i nie słyszenie siebie… jednym słowem, włoska komedia. Siostrzeniec Buoso Rinuccio (Adam Sobierajski), młody człowiek, romantyczność którego wylewa się w pięknej arii «Firenze è come un albero fiorito», znajduje testament i wpada na pomysł skorzystać z pomocy znanego oszusta Gianniego Schicchiego, tym bardziej, że kocha jego córkę Laurettę i ma zamiar ożenić się z nią. Jednak rodzina Rinucciego nie zgadza się na ten ślub z powodów merkantylnych – dziewczyna bowiem nie dysponuje posagiem. Cudowna aria „O mio babbino caro” w wykonaniu Lauretty (Iwona Socha) podbiła serca widzów, którzy hucznymi oklaskami nagradzali utalentowaną artystkę. Gianni Schicchi (Jan Durco) decyduje się pomóc córce, co potwierdza aria «In testa la capellina», wykonanie której zachwyciło Krakowską publiczność. Schicchi przebiera się za zmarłego Buoso Danatiego, rodzina w tym czasie wzywa notariusza w celu spisania ostatniej woli „poważnie chorego”. Oszustwo wprawie się udało… lecz zachłanni i pazerni krewni florenckiego bogacza zapomnieli mądrość ludową: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Zamiast podzielić spadek między członkami rodziny (jak każdy sobie wcześniej zażyczył), spryciarz Schicchi przekazuje cały majątek swojemu najlepszemu przyjacielowi…. Gianniemu Schicchiniemu. Kto jeszcze skorzystał z takiego oszustwa? Jak to bywa w bajkach – czyste kochające się serca. Teraz Rinuccio może poślubić Laurettę, ponieważ bogactwa jego wuja przejdą na niego… Lekkość, z którą Krakowscy aktorzy operowi przedstawili komedię życiową zwykłej florenckiej rodziny, była na tyle feeryczna, przezroczysta, jasna, że samo przestępstwo nie wydawało się ciężkim czy strasznym. Muzyczna aranżacja po mistrzowsku (orkiestra pod kierownictwem wybitnego Krakowskiego dyrygenta Tomasza Tokarczyka) zapewniała tło dźwiękowe, pieszcząc słuch widzów niepowtarzalną i genialną muzyką wielkiego Pucciniego.
Opera „Pajacy” rozpoczęła się słynnym prologiem. W rzeczywistości przed prologiem idzie bardzo długi wstęp orkiestrowy, w którym można usłyszeć główne wątki, zawarte w fabule utworu: miłość, zazdrość, zabójstwo, cyrkowcy i td. Nic więc dziwnego – młody kompozytor Ruggero Leoncavalla w 1890-ch latach był pod wrażeniem idei Vagnera wykorzystując modne w owych czasach lejtmotywy oraz interesował się weryzmem, zgodnie z którym fabuła opery powinna być wzięta z życia prostych ludzi, czyniących najzwyklejsze rzeczy, nie zawsze prawda uczciwe…
Muzyka i libretto należą do Leoncavalliego. Jednak bazą do napisania libretta posłużyła prawdziwa kryminalna sprawa, którą prowadził ojciec kompozytora – był okręgowym sędzią. Otóż, w kalabryjskiej wiosce Mantalto, gdzie znajdowała się posiadłość ojca muzyka, jeden z wędrownych aktorów po zakończeniu przedstawienia zabił swą żonę i jej kochanka. Ruggero, będąc w ten czas dzieckiem, był obecny przy tej scenie, a jego ojciec wyniósł wyrok dwudziestu lat więzienia dla zabójcy. Tak więc słowa, które słyszymy w prologu, mają swe realistyczne podłoże: „Autor pragnął przedstawić samo życie… i inspirował się prawdą”.
Żaden z kompozytorów tego czasu nie potrafił stworzyć muzyki, która harmonijnie wpisywałaby się w świat klaunów, wędrujących komediantów, cyrkowców, przedstawiających często głupawe historie, będące ucieczką od rzeczywistości, a kiedy ta naścigała ich, nadal udawali aby tylko zamaskować własną nikczemność. Melodyjne wzniesienia w operze odbieramy jako pragnienia czystości serca, marzeń, szlachetności duszy, lecz deformujące dysonanse, chromatyzmy, brzmiące szyderczo, smutno i mrocznie mówią, że głód, chłód, choroby, biedność, wieczne udawanie, towarzyszące wędrownym artystom, potrafią zabić wszystko, nawet myśli i uczucia. Widzowie odczuwają to w harmonijnym rozwinięciu, tworzącym fantastyczną karykaturę na klaunów z rozmazanym makijażem, ze łzami, których nie widzi publiczność, przyzwyczajona śmiać się z cyrkowców z umalowanymi twarzami. Ten kontrast słyszymy już w prologu, kiedy na scenie pojawia się Tonio (Leszek Skrla), przekonując, iż aktorzy również mają uczucia i pragnienia, jak wszystkie ludzie… Kończąc swój występ na wysokiej nucie …….. aktor został nagrodzony licznymi oklaskami widzów.
We włoskiej Kalabrii (południowa Italia) ludzie witają grupę wędrujących cyrkowców, którzy przybyli na święto Zaśnięcia Najświętszej Panny Marii. W atmosferze świątecznego nastroju odbywa się diametralnie inna scena, rozgrywająca się w realnym życiu, bez udawania i maski… Primadonna Nedda (Magdalena Polkowska), żona dyrektora grupy wędrujących aktorów Canio (Sylwester Kostecki), znajduje się w sytuacji wyboru. Zazdrosny mąż męczy ją podejrzeniami, a garbaty klaun Tonio (Leszek Skrla) dokucza słowami o miłości… Nedda kocha Silvio (Stanisław Kufluk), prostego wieśniaka. Kobieta zgadza się uciec z nim w nocy. Przebywając pod oczarowaniem lazurowego nieba rozbrzmiewa piękny duet miłosny zakochanych Neddy (Magdalena Polkowska) i Silvio (Stanisław Kufluk) «Е allor perche, di' tu m'hai stregato». Niestety los tak chciał, że ostatnie słowa rozmowy zakochanych trafiły do uszy Canio, którego przyprowadził mściwy garbus Tonio. Silvio ucieka niezauważony, a Nedda z milczeniem unika odpowiedzi na pytania męża o ujawnieniu imienia kochanka. Rozwścieczony Canio chwyta nóż i grozi swojej żonie. Aktor grupy Beppo (Łukasz Gaj) zabiera nóż i przypomina wszystkim, że przedstawienie zaczyna się za chwilę. Na scenie pozostaje sam Canio (Sylwester Kostecki) – brzmi jego słynna aria „Recitar!.. mentre preso dal delirio”. Serce artysty rozbite, lecz obowiązek bierze górę – przedstawienie powinno się odbyć. Canio wraca do nienawistnego mu świata teatru.
Znów rozbrzmiewa intermecco z prologu, przypominając, iż życie realne jest bardzo podobne do tego na scenie. Zaczyna się interesujący moment w operze - spektakl w spektaklu. Tłum ludzi przychodzi, na scenie pojawia się Columbina (przebrana Nedda), a za sceną śpiewa Beppo w kostiumie Arlekina (Łukasz Gaj) deklarując Neddzie arię «О Colombina, il tenero fido Arlecchin». Czarująco brzmi duet Columbiny (Magdalena Polkowska) i Arlecina (Łukasz Gaj). Pojawia się Tonio aby przebrany za Taddio jeszcze raz wyznać Neddzie swą miłość - tym razem na scenie. Lecz jak już było wcześniej, w życiu – zostaje odrzucony. W wirze śpiewu i tańców pojawia się Pajac (Canio), słyszy słowa Neddy i Beppa (jak poprzednio Neddy i jej kochanka), Arlekin ucieka przez okno (jak Silvio w rzeczywistości). Pajac (Sylwester Kostecki) z ogromną siłą woli zmusza się do zagrania roli na scenie. Niespodziewanie rozdziera na sobie kostium i krzyczy: «No, Pagliaccio non son». Aria Pajaca oczarowała widzów, wywołując u nich współczucie i sympatię. On po raz wtóry próbuje dowiedzieć się imię kochanka żony, lecz kobieta uporczywie milczy. Nie mogąc dłużej znosić tak poniżającej roli Canio wychwytuje swój straszny nóż i wsadza go w serce Neddy. W tej chwili na scenę wybiega Sylvio (Stanisław Kufluk) aby uratować swą ukochaną, lecz i jego pod wpływem gniewu zabija zdradzony mąż. Dopiero teraz zabójca uświadamia sobie, że odebrał życie dwóm ludziom, wypuszcza z rąk nóż, odwraca się do publiczności i wymawia ostatnie słowa: «La commedia e finita».
Życie – teatr, lecz i teatr staje się życiem. Uczucia, pragnienia, marzenia, żądzy - wszystko to właściwe człowiekowi. Kwestia w tym, czy prawdziwe uczucia potrzebują maski? Czy w udawaniu kryje się prawda? Czy trzeba grać aby osiągnąć wymarzony cel? Czy życie i śmierć są dwoma połówkami odzwierciedlającymi się nawzajem? Na te i na wiele innych pytań, pojawiających się u widzów przy obejrzeniu spektakli operowych, w bardzo artystyczny i estetyczny sposób sugerował odpowiedzi reżyser Włodzimierz Nurkowski, wystawiając na scenie Opery Krakowskiej ponadczasowe dzieła, wywołujące niekończące się interpretację i wrażenia.
Dr hab. prof. UP Lesława Korenowska
1 - „Gianni Schicchi”. Na zdj. Jerzy Wójcik, Małgorzata Ratajczak, Daria Proszek, Ján Ďurčo, Karin Wiktor-Kałucka, Iwona Socha, Stanisław Olejniczak, Adam Sobierajski. Fot. Łukasz Łuszczek
2 - „Gianni Schicchi”. Na zdj. Karin Wiktor-Kałucka, Stanisław Olejniczak, Rafał Pawłowski, Adam Sobierajski, Małgorzata Ratajczak, Daria Proszek, Jarosław Bielecki, Jerzy Wójcik, Jacek Ozimkowski. Fot. Łukasz Łuszczek
***
1 - „Pajace”. Scena zbiorowa. Fot. Łukasz Łuszczek
2 - „Pajace”. Na zdj. Magdalena Polkowska i Stanisław Kufluk. Fot. Łukasz Łuszczek
3 - „Pajace”. Na zdj. Sylwester Kostecki. Fot. Łukasz Łuszczek
4 - „Pajace”. Na zdj. Magdalena Polkowska. Fot. Łukasz Łuszczek
Zobacz galerię (6) |
Komentarze społecznościowe |