Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Miłość contra wolność, czyli Manru I.J. Paderewskiego w Operze Krakowskiej
Opera Krakowska kolejny raz obdarowała widzów niewymiernym prezentem wystawiając operę Ignacego Jana Paderewskiego „Manru”. Premiera odbyła się 16 listopada 2018 r. i była przyuroczona 100-leciu Niepodległości Polski. Sztuka w profesjonalnym wykonaniu artystów Opery Krakowskiej sprawiła kolosalne wrażenie na publiczności.
Historia napisania
Opera „Manru” jest jedynym scenicznym utworem I.Paderewskiego oraz pierwszym muzycznym dramatem w historii polskiej opery. Jest to tragiczna opowieść o nieszczęsnej miłości, nierówności społecznej oraz braku wytrwałości. O podobnej miłości i niemożności pozostać jej wiernym, trudnym wyborem między miłością a wolnością pisali wielcy poeci i pisarzy różnych epok, wśród których warto wymienić A.Puszkina i jego poemat „Cyganie”, opowieści M.Gorkiego „Makar Czudra” oraz „Starucha Iziergil”. Główni bohaterowie wyżej wymienionych utworów „kochali konie, kochali kobiety, ale nade wszystko kochali wolność”.
Wybitny krytyk muzyczny Andrzej Piber w swojej książce o życiu i twórczości I.Paderewskiego pisał, iż według zamysłu autora „Manru” powinna była stać się wieńcem twórczości kompozytora, odpowiedzią wszystkim, którzy wątpili w jego możliwości napisania opery. Paderewski pragnął stworzyć oryginalny utwór, bazujący się na znanych góralskich i cygańskich motywach.
Idea skomponowania opery według powieści Józefa Kraszewskiego „Chata za wsią” (pierwsza nazwa „Manolo”) pojawiła się u kompozytora w 1889 r. kiedy zawarł on znajomość z przyszłym autorem libretta opery, dziennikarzem i architektem Alfredem Nossigiem. W tymże czasie teatr w Dreźnie zamówił I. Paderewskiemu operę. Kompozytor trzy razy wnosił znaczące korekty do utworu, a niektóre sceny przepisywał więcej jak dziesięć razy.
Pierwsze wystawienie „Manru” odbyło się w Królewskiej operze w Dreźnie 29 maja 1901 r. Wiadomo, że na prapremierze był obecny sam kompozytor. Dekoracje do spektaklu zostały wykonane w zakopiańskim stylu, część kostiumów była przywieziona bezpośrednio ze stolicy Podhala. Po kilku tygodniach, 8 czerwca 1901 r., operę wystawili we Lwowskim teatrze miejskim. Wśród zaproszonych gości była znana polska aktorka Helena Modrzejewska. W Dreźnie jak i we Lwowie opera I.Paderewskiego miała ogromny sukces. Publicysta Edward Pierson na łamach czasopisma „Die Musik” przedstawił swoje wrażenia po obejrzeniu prapremiery, pisząc, iż partytura tuż obok z nietuzinkową erudycją autora przesiąknięta jest jego oryginalnym talentem, melodyjnością i niesamowitym wigorem. Paderewski ma fantazję i temperament. Nawet gdyby opera „Manru” przedstawiła tylko jeden fragment ze sceną z II aktu – duet kochanków, czarująca pieśń Manru i Ulany oraz wstęp z III aktu, cygański marsz, należałoby ją umieścić na arcyhonorowym miejscu we współczesnej literaturze operowej.
I akt
Wieś w Tatrach. Dziewczyny, ubrane w śnieżnobiałe suknie i wianki, świętują dożynki pod akompaniament lirycznej mielodii, śpiewając i tańcząc. Chór Opery Krakowskiej poprzez góralskie motywy wprowadza widzów w świat ludowych obrzędów, zwyczajów, tradycji. Biel kostiumów wiejskich dziewczyn kontrastuje z czernią ubrania Jadwigi (Olga Maroszek), która swoim pojawieniem na scenie wnosi dysharmonię w celebrowanie święta. Serce matki sciska ból po utraconej córce, która rok temu opuściła ją wiążac się z cyganem po imieniu Manru (Sylwester Kostecki). Kaleka i brzydal Urok (Mariusz Godlewski), zakochany w Ulanie (Agnieszka Kuk), bierze na siebie rolę pośrednika między Ulaną a Jadwigą. Córka pragnie uzyskać przebaczenie matki, lecz ta stawi warunek – Ulana powinna odejść od Manru, co dla zakochanej dziewczyny nie jest do zaakceptowania. Podejrzewając, iż Manru nadal kocha cygankę Azę, Ulana prosi Uroka o przygotowanie napoju miłosnego, który pomoże jej mocniej przywiązać Manru. W między czasie na scienie pojawiają się górale – śpiewając i żartując, oni chcą pocieszyć się nad Ulaną. Manru, widząc agresywne zachowanie wiejskich chłopów, staje w obronie żony. Jadwiga ratuje sytuację, uciszając gniew górali, i rzuca przekleństwo na córkę i jej męża. Wielki zachwyt wzbudziła u widzów scena rozmowy Jadwigi (Olga Maroszek) z Ulaną (Agnieszka Kuk) – piękne głosy artystek stworzyły barwny duet, w którym harmonijnie zostały wplecione gorycz, smutek, pragnienie przebaczenia, miłość i pokora.
II akt
Akcja toczy się w kuźni Manru. Ulana (Agnieszka Kuk) śpiewa pieśń cudną kołyskową swojemu synkowi. Jej mąż, zajmując się kowalską sprawą, przeżywa rozsterki – jego męczy dylemat: Manru (Sylwester Kostecki) nie jest w stanie dokonać wyboru między domem rodzinnym a życiem na wolności. Jego słowa, pełne goryczy („Życie jest snem… Dom moim grobem…”), wnoszą w atmosferę rodzinnej ciszy smutek i zawirowania. Aksamitny głos Ulany (Agnieszka Kuk) delikatnie rozcięcza pełny chłodu i gniewu śpiew Manru (Sylwester Kostecki). Zew krwi co raz częściej odzywa się w duszy cygana, zabierajac mu spokój i radość. Melodia, która rozbrzmiewa za oknem, płacz skrzypiec w wykonaniu Jagu (Andrzej Biegun), jeszcze bardziej przekonuje Manru do tego, że nic nie zamieni mu wolności i życia wśród cygan. Skrzypiec celowo gra nostalgicznie magiczną melodię – on chce aby Manru wrócił do cygan i zgodził się zostać ich królem. Ulana, przeczuwając coś niedobrego, podaje Manru napój miłosny, który przywraca mu krótkotrwałe uczucia do żony.
III akt
Początek ostatniego aktu przenosi widzów na brzeg jeziora. Po długim śnie Manru budzi się w otoczeniu cygan. Wśród nich jest Aza (Monika Korybalska), która swoim czarującym głosem, przepełnionym niewypowiedzianej miłości i nadziei, wskrzesza uśpione uczucia swojego ukochnego. Cyganie jednym głosem proszą aby Manru został ich królem. Orkiestra Krakowska pod kierownictwem Tomasza Tokarczyka oczarowuje słuch widzów cygańskim marszem – jednym z najpiękniejszych fragmentów III aktu. Poddając się czarom Azy i prośbom swoich rodaków, Manru daje zgodę zostać cygańskim królem. O tym dowiaduje się Ulana – nie znajdując w sobie sił żyć bez ukochanego, rzuca się do wody. Urok (Mariusz Godlewski) dokonuje zemsty – zabija Manru, ginąc samemu...
Naruszając przyjęte przez społeczeństwo zasady, bohaterowi płacą wysoką cenę, a ich miłość poddaje się ciężkim próbom. Kulminacyjnym i najbardziej tragicznym momentem opery staje się nie śmierć głównych bohaterów, lecz scena zetknięcia rozterek tęskniącego za wolnością Manru i uczuć wiernej mu góralki Ulany, która całe swe życie poświęca mężowi. Wybór między miłością a wolnością doprowadza do tragedii…
W planie muzycznym I.Paderewski połączył idee dramatu z zasadami gatunku opery. W „Manru” nie ma uwertury, I akt zaczyna się odrazu po krótkim – dosłownie kilka taktów – wstępie orkiestry. Wzórując się na utwory R.Wagnera, kompozytor wykorzystał lejtmotywy, które towarzyszą niektórym bohaterom i cudownie oddają ich nastrój i emocje. Ulanę (Agnieszka Kuk) symbolizuje melodia na niskich rejestrach, natomiast w energicznym muzycznym temacie Manru (Sylwester Kostecki) można usłyszeć ręczne kucie na kowadle. Oprócz głównych wątków w utworze pojawiają się góralskie i cygańskie, przy czym I.Paderewski nie wykorzystał bezpośrednio znanych folklorystycznych fragmentów, lecz stworzył własne melodie w stylu ludowym. Partie wokalne zostały skomponowane z uwzględnieniem deklamacji, dla tego wyróżniają się one niezwykłą melodyjnością i liryzmem. Artyści Opery Krakowskiej po mistrzowsku wykonali swe role, odzwierciedlając zamysł autora i eksplikując własne talenty i umiejętności. Szczególnie piękne są takie fragmanty opery jak „Dumka” Jadwigi (Olga Maroszek), scena rozmowy Ulany (Agnieszka Kuk) z matką w I akcie, smutna pieść kołyskowa Ulany z początku II aktu, aria Manru (Sylwester Kostecki) „Ulano! Chociaż w sercu moim” oraz wspaniałe symfoniczne fragmenty: wstęp do II aktu i marsz cygański w cudownym jak zawsze wykonaniu Opery Krakowskiej pod kierownictwem mistrza muzyki klasycznej Tomasza Tokarczyka. Partie orkiestrowe Dyrygent przedstawił według zamysłu I.Paderewskiego w kluczu symfonicznym – motywy śwpiewne zgrabnie przemieszczaja się między głosami instrumentów, eksplikując dramatyzm sceny.
Przepełnione widownie na każdym spektaklu opery „Manru”, huczne oklaski i niekończące się brawa swiadczyły o tym, iż przedstawiona sztuka I.Paderewskiego w reżyserii Laco Adamika z gustowną aranżacją sceniczna i kostiumową Milana Davida w przepięknym obramowaniu muzycznym orkiestry Opery Krakowskiej pod kierownictwem Tomasza Tokarczyka, jak zarówno niewymownie utalentowane wykonanie artystów i Chóru Opery Krakowskiej podbiły serca publiczności.
Prof.UP dr hab. Lesława Korenowska
fot. Łukasz Łuszczek, Andrzej Kalinowski
Zobacz galerię (4) |
Komentarze społecznościowe |