Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Odyseja 2012 - spacer przez centrum Warszawy
Oto żywy i nieco krytyczny reportaż z pieszego spaceru z Dworca Centralnego PKP przez współczesne centrum stolicy, AD 2012, jaki odbyliśmy w środę 26 września, czyli w środku tygodnia. Czy podobnie wyobrażali sobie np. pół wieku wcześniej – np. w roku 1962 - wygląd obecnego centrum Warszawy jej mieszkańcy i dawni architekci? Zapewne i takie też były ich wizje.
Dworzec Centralny w Warszawie rankiem
Jest godzina 8.20 rano. Przed chwilą przyjechaliśmy linią kolejową (wyjazd 5.10) TLK z Krakowa. Po ruchomych schodach wyjeżdżamy z podziemnych peronów Dworca Centralnego. Ruszamy w kierunku zwalistego gmachu przesłaniąjcego bezchmurne niebo. To hipermarket „Złote Tarasy”, który przesłonił całkowicie także widok na pomnik architektury połowy XX wieku - PKiN. Nie spieszymy się. Rozglądamy się wokół. Na co może liczyć zwykły, niezmotoryzowany turysta?
Pobliski EMPIK okazał się być bardzo słabo zaopatrzony w prasę. Ale obsługa przy wejściu do gł. marketu, sympatyczni ochroniarze, na widok starszej pani, pozwalają nam wejść do środka już na kwadrans przed godziną 9 rano – godziną otwarcia obiektu. Kawiarenki jeszcze w markecie nieczynne.
Po odświeżeniu więc w tzw. pokoju rodzinnym (polecam to miejsce matkom z niemowlętami, dziecko tu można przewinąć z pieluch) wjazd kolejnymi ruchomymi schodami lub windą na ostatnie III piętro. Widoki rozległe, ale „Multikino”- którego managerzy i obsługa najwyraźniej często wstają z łóżka „lewą nogą”, okazało się mało gościnne. A może denerwuje ich fakt, że muszą tak wcześnie przychodzić do pracy, a my jesteśmy o tej porze jedynymi widzami? Mamy trochę czasu, ale rezygnujemy z oglądania tutaj filmu.
Otaczające wielkie wieżowce - proszę zobaczyć w poniższej galerii foto - to owoc prac budowniczych gł. ostatnich 12 lat Czy to już ta Warszawa XXI wieku? W końcu wyłania się charakterystyczna sylwetka „Pałacu Kultury i Nauki”. Dar Józefa Stalina, bolszewickiego partyjnego sekretarza i Sowieckiej Rosji dla Warszawy z lat pięćdziesiątych XX wieku, wabi wielkimi reklamami imprez i wystaw w środku. Jedynym „przyrodniczym” akcentem otaczającej go kamiennej pustyni wielkomiejskiej jest kawałek skweru z dwiema fontannami, w której kąpią się gołębie i trochę pokrytych jesiennymi liśćmi drzewek przy tarasie kawiarenki w zakolu „ Złotych Tarasów”. Przechodzimy z "Tarasów" przez ulicę obok sympatycznych dziewcząt reklamujących na tle PKiN targi budownictwa i współczesnych technologii.
Od strony ulicy Marszałkowskiej (pieszo z dworca z małym bagażem szliśmy tu jakieś 20 minut) jest wejście do kas i wind na taras widokowy na stumetrowy pałac. Odstraszają ceny biletów wstępu na taras widokowy – 20 i 15 złotych. Na wysokościach multimedialna wystawa „edukacyjna” – do końca października - o twórczości wielkiego włoskiego mistrza Leonarda da Vinci. I tu bilety nie na kieszeń oszczędnego turysty (20 i 12 złotych). Czy zwiedzanie wystaw w otoczeniu współczesnej architektury musi tak dużo kosztować? „Takie ceny w centrum Warszawy to standard” – tłumaczy kasjerka. Ale naszym celem jest warszawskie jesienne ZOO i dalszy spacerek.
Komunikacja miejska - kierunek ZOO i kościoły. Przejściem pod Marszałkowską podchodzimy pod kolejny EMPiK. I tutaj także słaby wybór, jak na stolicę, tytułów prasowych. Przegląd m. in. równie nikłego wyboru prasy katolickiej uświadamia, że w promieniu 2 kilometrów od dworca centralnego nie ma kaplicy czy kościoła (najbliższy: kościół Św. Barbary na zbiegu ulic Wspólnej i Emilii Plater). Na poranną Mszę nie zdążymy: 6.30, 7.30, 8.00, 15.00, 18.00. Może zdążymy na godz. 9 na Mszę w archikatedrze Św. Jana ( w jej kryptach spoczywa od 1924 roku trumna z ciałem pisarza Henryka Sienkiewicza), która jest na trasie naszej planowanej wędrówki lub do kościoła św. Aleksandra przy placu Trzech Krzyży? Czy rzeczywiście musimy w centrum stolicy odczuwać nadal skutki polityki komunistycznych władz, w tamtym okresie nie zbudowano w centrum Warszawy w rejonie Dworca Centralnego ani jednej nowej świątyni? Ktoś kontynuuje taką politykę i nie pozwala zbudować chociażby kaplicy dla wierzących podróżnych? Ale jest miły akcent, bo w drodze spod Empiku z Marszałkowskiej wzdłuż szeregu kawiarenek na przystanek tramwajowy pod „Novotelem” (dawny hotel „Forum” zbudowany jeszcze przez budowlańców ze Szwecji), mijamy zielony skwerek z ławkami i gołąbkami. Rzut oka na aleję z cytatami złotych myśli wielkich gwiazd kina, m. in. Marylin Monroe, Romana Polańskiego. Gwiazdy kierują nas do pobliskiego waszawskiego kina „Atlantic”. Tutaj miła, kulturalna atmosfera, zostajemy nawet zaproszeni do obejrzenia filmu na ktorym nam zależało - „Zakochani w Rzymie”. Bardzo dziękujemy, będziemy polecać Wasze przytulne kino! Mniej miła jest próba wykupienia całodziennego biletu komunikacji miejskiej w kiosku w przejściu podziemnym pod „Nowotelem”. Sprzedawczyni zatrzaskuje nam drzwi przed nosem. Zamyka na pół godziny i rozmawia przez telefon. Kolejka niezadowolonych pasażerów narzeka! Bilet kupujemy kilkaset metrów dalej. Dlaczego pasażerowie marnują tu czas? Dlaczego jest tak mało w przejściach podziemnych punktów sprzedaży biletów? Nie każdy ma przy sobie monety do automatów! Nadjeżdża pod „Nowotel” nasz tramwaj nr 18. Oczekiwanie na przyjazd opóźniającego się niestety składu umilamy rozmową z mieszkańcami oraz z młodą Japonką. Nie zna polskiego, dość słabo angielski, ale tłumaczy sobie takie rozmowy przy pomocy komputerowego urządzenia elektronicznego!
Jedziemy niewiele ponad kwadrans linią tramwajową nr 18, która mija Zamek Królewski i most na Wiśle, pod warszawskie ZOO. O tej porze, w słoneczny dzień, do ogrodu zmierza wiele matek z małymi dziećmi. Bilety wstępu 12 i 15 złotych. Ale karnet dla matki z dziećmi do lat 3 - 100 złotych, zwraca się po kilku dniach. Ale ta część wyprawy do Warszawy zostanie opisana szczegółowo w osobnym artykule w portalu www.viapoland.com Trochę w tym tekście ponarzekaliśmy, aleśmy galicyjskie krakusy i po prostu mamy swoje przyzwyczajenia spod Wawelu. W Krakowie już po kwadransie po wyjściu pieszo z dworca kolejowego widzimy historyczne Sukiennice i wsiadamy w dorożkę, z której tak dobrze jest podziwiać stary Kraków.
A jak inni użytkownicy tego portalu oceniają nowoczesne centrum Warszawy?
Tekst i zdjęcia; Wiesław Adamik współpraca: Stanisława Adamik
Zobacz galerię (27) |
Komentarze społecznościowe |