Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Szczecin – inne spojrzenie na przestrzeń
Jakże niepowtarzalne jest to miejsce - myślisz przyjeżdżając do nowego, nieznanego miasta. Ale jak postrzegają je mieszkańcy? Czy widzą te uroki tak samo?
7 rano… zaczyna się nowy, kolejny dzień życia.. taki sam… nie, nie, inny niż wczoraj, zupełnie inny.. choć taki z pozoru podobny.
Wsiadam do samochodu i jadę… przed siebie.. ale do celu. Wyjeżdżam z osiedla, mijam sąsiadujące, następnie kolejne i kolejne. Jestem na szybkiej trasie. Zaczynam się rozpędzać, uradowana, że poczuję niemalże powiew wiatru na twarzy, zaczynam mile kolejne etapy drogi. Szczęście jednak nie trwa długo.. jak każda wycieczka, ta też musi mieć kilka atrakcji… Korek... Początkowo jest chwilą wytchnienia, jednak gdy mija 15 minuta, człowieka zaczyna ogarniać frustracja.. Ale chwila… Przecież to dopiero początek drogi, jeszcze same plusy przed nami – myślę sobie i od razu wraca mi humor. Widząc, ile już jestem spóźniona, odpuszczam pośpiechowi i wtedy zaczynam dostrzegać atuty mojej dzisiejszej wycieczki. Kolejny korek wyciszył moje stargane nerwy i emocje, związane z przybyciem w określone miejsce na czas...zwalniam... zwalniam? Kiedy mogę pędzić! … ale teraz już nie chcę.
Wjeżdżam na Szczecińską Trasę Zamkową… Co za widoki.. cudne poranne słońce oblewa szczecińskie budynki, odbijając się w lusterku mojego samochodu. Z każdym metrem odkrywa mi się nowa panorama, inaczej ukazują budynki, widzę w oddali Katedrę oraz most ‘Długi’, mijam Basztę, po prawej ukazują mi się Wały Chrobrego z widokiem na Odrę wpływającą do Zalewu, mijam Zamek Książąt Pomorskich i Teatr Kana, chwilę po nim Kościół Św. Piotra i Pawła i Plac Solidarności z pomnikiem Anioła, a po lewej maszt i Bramę Królewską.
Widok jest każdego dnia inny, inny na wiosnę, inny przy porannym czy popołudniowym deszczu, zupełnie inny przy mgle czy zalegającym śniegu. Na jesieni odsłaniają się powoli większe obszary widokowe, w lecie widać ogrom zieleni, przeplatający się z architekturą... zamyślam się na chwilę, stojąc na czerwonym świetle, chwilę później, uśmiecham się do siebie, że dostrzegam tylko to piękno i tą inność, inność miasta, które pomijane (jak to mówią prezenterzy pogody w TV ‘ kraniec zachodni’ prawie jak ‘kraniec świata’) nie jest dostrzegane przez innych. Mieszkańcy się spieszą, przyjezdni tylko załatwiają najpilniejsze sprawy, ale czy ktoś ma chwilę, żeby obserwować to miasto tak jak ja... przez dłuższy czas... zapala mi się zielone światło... jadę dalej... na myśl przychodzi mi ul. Krzysztofa Kolumba, poprzemysłowa ulica Szczecina, wyjątkowa, niepowtarzalna, chociaż taka wiekowa i upadająca...
Spóźnienie jest tak duże, że rezygnuję z planowanej trasy i zawracam, by dojechać do tejże ulicy. Po drodze mijam jeszcze kilka zabytkowych budynków, m.in. Bramę Królewską czy Czerwony Ratusz, które przeplatają się z nowszymi założeniami planistycznymi, jakimi są hotele czy modernistyczne budynki mieszkalne. Dojeżdżam do ul. Krzysztofa Kolumba, już z daleka (jadąc ulicą Bulwar Piastowski) dostrzegam urok „Szczecińskiej Wenecji”. Zatrzymuję samochód, wysiadam i powoli spaceruję przy ruchliwej ulicy, by dotrzeć do celu... miejsca ciszy i spokoju, pełnego uroku, zachwycającego, mimo tak wieloletniej historii.
Wchodzę w długą bramę, skąd ukazuje się już widok niewielkiego mostku. Spełnia on funkcję widokową w obie, jakże malownicze strony. Patrząc w stronę południową, widzę jak słońce oblewa budynki zetknięte z wodą, na której delikatnie kołyszą się łódki. Ten widok uspokaja, zatrzymuję się na chwilę wytchnienia.. jednak idę jeszcze dalej, na Wyspę Jaskółczą, na którą to mostek prowadzi. Znajdujący się tu budynek szkoły, nie przeszkadza w odbiorze ciszy i spokoju tego miejsca. To tu mam uczucie, jakbym wyjechała z miasta na łono natury, chociaż tylko niewiele metrów dzieli mnie od jednej z najruchliwszych ulic w mieście. Myślę sobie – dla takich miejsc i chwil warto żyć - i opierając się o barierki ochronne, oglądam panoramiczne widoki na drugą stronę Odry – Kępę Parnicką. Nie mam ochoty stąd odjeżdżać, dlatego też pozwalam, by czas swobodnie płynął…
…i zastanawiam się, jakie miasto może pochwalić się takim założeniem i wyspą na wodzie, która staje się ‘bezludną wyspą’ w centrum wielkiej aglomeracji. A może mieszkańcy każdego miasta, tak jak ja, mają możliwość dostrzegać, co ich otacza... mieć możliwość zwiedzenia własnego miasta? A ty? Już dostrzegłeś uroki swojego miejsca?
Zobacz galerię (9) |
Komentarze społecznościowe |