Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Hrabina Marica Imre Kalmana w Operze Krakowskiej
24 lutego 2017 roku w Operze Krakowskiej odbyła się premiera operetki Imre Kalmana „Hrabina Marica”. Wydarzenie niezwykłe, fascynujące, zachwycające, tym bardziej, że zostało wcielone na scenie na liczne prośby widzów – miłośników lekkiej i frywolnej sztuki sceniczno-muzycznej.
O kompozytorze
Węgierski kompozytor Emmerich Kalman urodził się w 24 października 1882 roku w mieście Siofok, nad brzegiem jeziora Balaton, w żydowskiej rodzinie handlowca Karła Koopsteina. Wkrótce rodzina przeprowadziła się do Budapesztu, a ojciec stał się bankrutem. Jeszcze w szkole Imre zmienił nazwisko na Kalman. Studiował na Wydziale Prawa na Uniwersytecie w Budapeszcie i jednocześnie uczęszczał na lekcje kompozycji na Akademię Muzycznej. W latach 1904-1908 Kalman pracował jako krytyk muzyczny w gazecie „Pesti Naplo”. Komponować muzykę zaczął będąc jeszcze studentem. Jego pierwsze próby muzyczne to utwory symfoniczne, pieśni, utwory fortepianowe, kuplety dla kabaretu. Niestety utwory wielkiego formatu Kalmana nie miały powodzenia. Aczkolwiek jego cykl pieśni został nagrodzony Wielką Premią miasta Budapesztu. Za radą swego przyjaciela Wiktora Jakoby, autora operetki „Jarmark narzeczonych”, Kalman decyduje się wypróbować swe siły w operetce. Jego pierwsza operetka „Manewry jesienne”, wystawiona w 1908 roku w Budapeszcie, odniosła ogromny sukces i pojawiała się na scenach operowych wielu krajów aż 265 razy. W 1908 roku kompozytor przeprowadził się do Wiednia. Właśnie w tym czarującym mieście były skomponowane jego najwspanialsze dzieła: operetki „Księżniczka czardaszu” znana pod tytułem „Sylwa” (1915 r.), „Bajadera” (1921 r.), „Hrabina Marica” (1924 r.), „Księżniczka cyrkówka” (1926 r.). Żoną Kalmana była rosyjska emigrantka z Piermi – aktorką Wiera Makinska. Właśnie jej kompozytor poświęcił operetkę „Fiołek z Montmartre” (1930 r.). Miał z Makinską syna i dwie córki.
Większość operetek Kalmana jest związana z piosenną taneczną melodią – styl Wer bunkosz, który wyróżniał się emocjonalną melodyką oraz rytmiczną różnorodnością. W 1938 roku z powodu swego pochodzenia Kalman był zmuszony emigrować najpierw do Paryża, a potem do Ameryki (1940 r.). Jego operetki były zabronione przez nazistów. Za granicą kompozytor napisał tylko dwie operetki: „Marinka” (1945 r.) i tuż przed śmiercią „Arizona Lady” (1953 r.), która została wystawiona w Berlinie po jego śmierci, w 1954 r., bez większego powodzenia. W 1949 roku Kalman był częściowo paraliżowany. Jak tylko stan jego zdrowia nieco się polepszył wyjechał do Paryża (1951 r.). 30 października 1953 roku Imre Kalman zmarł. Zgodnie z testamentem kompozytowa, został on pochowany w Wiedniu na cmentarzu Centralnym.
Charakterystycznym dla muzyki Kalmana jest mocne oparcie o folklor węgierski, o pieśni i tańce cygańskie, co uległo transformacji w jego późniejszej twórczości, która włączyła w treść utworów tematy muzyczne różnych krajów, a nawet elementy jazzowe. Najbardziej znane i rozpoznawane utwory kompozytora napełnione są ognistą melodią czardaszu i pieśniami cygan. Należy zaznaczyć, iż Kalman posiadał niesamowity talent sceniczny, miał ogromny temperament i wyczucie efektu, pisał zawsze z rozmachem, energią i pasją.
„Hrabina Marica” na scenie Opery Krakowskiej
Akt I
Pełna wigoru uwertura w wykonaniu orkiestry pod kierownictwem wspaniałego dyrygenta Tomasza Tokarczyka brawurowym tańcem „świnek” wprowadziła widzów w atmosferę operetki.
Od pierwszych taktów publiczność przeniosła się w dom hrabiny Maricy, gdzie krok po kroku zaczęła śledzić losy bohaterów sztuki. Pełna czaru aria Miny w wykonaniu lubianej przez publiczność Krakowską Katarzyny Oleś-Blachę naświetliła fabułę operetki i zaintrygowała rozwojem zdarzeń. Niespodziewanie wróciwszy do swej posiadłości hrabina Marica (Marcelina Beucher) czarującym soprano oznajmia, iż wieczorem odbędą się jej zaręczyny z baronem Kolomanem Żupanem. Wiadomość ta uzyskała niejednoznaczny rezonans w otoczeniu hrabiny. Zmuszony do pracy aby zarobić na posąg dla swej siostry Lizy hrabia Tassilo (Tadeusz Szlenkier) wciela się w rządcę w posiadłości hrabiny Maricy pod imieniem Bela Torok. Od początku swej pracy Tassilo nie miał okazji spotkać się ze swoją chlebodawczynią, lecz gdy tylko ujrzał jej piękno – serce mężczyzny zaczęło bić mocniej i mocniej. Uczucia Tassilo znalazły swe wcielenie i eksplikację w słynnej arii „Graj, Cyganie, graj, Cyganie”. Tą pieśń usłyszała Marica i poprosiła Tassila aby zaśpiewał ją dla gości, lecz ten odmówił… Książe Populescu (Michał Kutnik) wywołał u publiczności ogromną sympatię, każde jego pojawienie na scenie niosło ze sobą wiele radości, śmiechu, smacznego żartu, poniekąd i komizmu, za co było nagradzane hucznymi brawami. Mocnym barytonem artysta wnosił feeryczne akcenty wesela w muzyczny wir operetki. Pojawienie wymyślonego narzeczonego Maricy wywołało spore zamieszanie. Sama zdziwiona tym faktem Hrabina pozwala baronowi Żupanowi (Łukasz Ratajczak) na grę. Książe Populescu jest zazdrosny i otwarcie demonstruje swą przewagę fizyczną nad baronem Żupanem. Młody wykonawca (Łukasz Ratajczak) wcieliwszy się w rolę narzeczonego Hrabiny odważnie, a czasem niesfornie eksponuje swe atuty aby uzyskać aprobatę u swej narzeczonej. Wiele śmiechu wywołały jego przepychanki z Księciem Populescu. Na szczęście dla hrabiny Maricy baron Żupan przekierunkowuje swe zainteresowanie miłosne na Lizę (Paula Maciołek). Śpiew uroczej młodej artystki był wielokrotnie nagradzany brawami widzów, tym bardziej, iż wraz z talentem wokalu Paula Maciołek włada wyśmienitą plastyką ruchu i tańca. Kończy się akt I przepiękną liryczną arią miłosną Tossila, śpiewaną do księżyca.
Akt II
Cały akt rozgrywa się wokół zerwania masek, niedokończonego pisma, błędu przez pośpiech i dumę, wyznania miłości, rozstania... czyli po prostu klasyczna szkoła weryfikacji miłości. Co raz to bardziej Marica zakochując się w Tassilo, który również odwzajemnia jej miłością. Jak zwykle w operetce moment zaskoczenia, nieoczekiwanie odkrytej prawdy wnosi elementy zmiany w architektonikę utworu. Hrabina przechwytuje niedokończone pismo Tassila do jego przyjaciela barona Karola Liebenberga, w którym ten pisze o swym poświęceniu się dla siostry, o trudnej pracy w charakterze rządcy. Marica przepełnia się gorzkimi myślami, iż dla jej ukochanego ważny jest jej majątek, a nie ona, dla tego ze złością i krzykiem rzuca w twarz Tassila pieniądze. Pojawienie na scenie Lizy zrywa wszelkie maski – staje się jasnym, że jest siostrą Tassila i że Marica popełniła błąd… Minorowe melodię jak najbardziej trafnie oddały stan emocjonalny bohaterów. Partii wokalne w wykonaniu Maricy i Tassila były cudownym dopełnieniem scen miłosnych. Przykład temu może posłużyć aria „Gdzie mieszka miłość”, która przeszła jak kilka innych arii z tej operetki do najbardziej lubianych przez publiczność. Natomiast melodie kabaretowe barwnie i z ogniem wykonane w feerycznym tańcu przez profesjonalny zespół baletowy Opery Krakowskiej stwarzały wrażanie niekończącego się karnawału i nadziei na szczęśliwe zakończenie...
Akt III
Postanawiając opuścić dom hrabiny Tassilo zwalnia się z pracy i przygotowuje się do wyjazdu. I znów miłe zaskoczenie – przyjazd starej ciotki Tassila księżny Cudenstein (Marta Abako). Ona jak dobra wróżka odmienia los swego krewnego... Solne partii Cudenstein i jej sługi Peniżka (Franciszek Makuch) uzyskały największą aprobatę u widzów – wiele śmiechu, szczerej radości, gustownego żartu zabrzmiało na scenie. Szczęście dopisało dwóm parom zakochanych: Liza i Żupan oraz Marica i Tassilo wyznali sobie miłość…
Operetka jak bajka kończy się zwycięstwem dobra nad złem, miłości nad smutkiem, prawdy nad fałszem, odwagi nad tchórzostwem... Spektakl w reżyserii Pawła Aignera był bardzo pozytywnie przyjęty przez widzów. Nic dziwnego w tym nie ma, ponieważ to duże przedsięwzięcie sceniczne zostało stworzone przez barwną konstelację składającą się z utalentowanych aktorów, wspaniałego chóru, profesjonalnego baletu, pięknej scenografii, cudownej choreografii oraz fantastycznej orkiestry. Wysublimowane połączenie tradycji z nowoczesnością można było zaobserwować w wielu elementach spektaklu, między innymi, w kostiumach odtwarzających, jak zauważyła na konferencji prasowej Zofia de Ines, „psychologię bohatera”, ponieważ klasyczne kostiumy węgierskie znalazły swe nowe życie wizualne we współczesności dzięki połączeniu elegancji, mody, żartu oraz tradycji. To, co widz odbiera z lekkością i łatwością, dla aktora jest ciężką pracą, zwłaszcza w operetce, gdzie ważna jest synchronizacja śpiewu, tekstów mówionych, czasem krzyku oraz tańca. Jak powiedziała jedna z odtwórczyni głównej roli Wioletta Chodowicz, „na scenie jak w życiu – najprostsze rzeczy najtrudniej oddać”.
Pragnę złożyć serdeczne podziękowanie całemu zespołowi Opery Krakowskiej, który podarował widzom ponad dwie godziny fantastycznie świetnej zabawy, lekkiej muzyki i wspaniałego oglądania spektaklu.
Prof. UP dr hab. Lesława Korenowska
Zobacz galerię (7) |
Komentarze społecznościowe |