Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Wiosna w kabarecie Loch Camelot
Także do znakomitego krakowskiego kabaretu Loch Camelot zawitała juz wiosna! Jak powstał kabaret i jakie atrakcyjne wydarzenia czekają tutaj w każdy piątkowy wieczór na wszystkich wielbicieli śpiewanej poezji...
spod znaku Zaczarowanej Dorożki, Panny Marzanny i Panny Wiosny, mówi w wywiadzie - specjalnie dla Viapoland.com - reżyser i szef kabaretu Kazimierz Madej!
Wydarzenia nieprzewidywalne w Loch Camelot. To już 18 lat!
Wiosna zawitała do kabaretu
Na szarym, surowym murze starej kamienicy wabią przechodnia plakaty z tytułami poetyckich spektakli "Panna Marzanna" i "To Ty Wiosno!" Ten ostatni jest na afiszu oczywiście z datą 21 marca, w niedzielny wieczór! Wchodzimy do środka zwabieni migocącymi światłami świec oraz widokiem ludzi przy lampce wina. W środku z górnej sali wystrojonej w stylu sztuki ludowej słychać z podziemia głosy śpiewu i dźwięki fortepianu. Kiedy wejdziemy po stromych drewnianych schodach do piwnicy, zanurzamy się jakby w inny, poetycki, zaczarowany świat!
Jeśli ufacie informacjom na Viapoland i wybieracie się na najbliższy weekend do Krakowa polecamy jak zwykle noclegi w zaprzyjaźnionych Apartamentach Krakowskich (janexim.pl) to koniecznie w każdy piątkowy wieczór (godz. 20.15) planujcie swoją wizytę w najbardziej niezwykłym i zaczarowanym obecnie miejscu w Krakowie, w kabarecie Loch Camelot przy ulicy Św. Tomasza 11. Krakowski Rynek Główny jest w odległości zaledwie 300 metrów stąd! Działa tu kawiarenka z ciastkami, grzanym winem lub miodem, kuflem piwa, o swojskim wystroju, a potem schodzimy do piwnicy dalszych kilka metrów niżej, aby posłuchać piosenek poetyckich o wiośnie i miłości śpiewanych przez młodych, wyjątkowych artystów w sposób tak doskonały, uduchowiony, jak to jest chyba możliwe tylko w Krakowie! Tego marcowego wieczoru trafiamy na imieniny szefa kabaretu - Kazimierza Madeja (na zdjęciu). Do późnej nocy już po zakończeniu występu artyści grali na gitarach i śpiewali już imieninowo. I myśmy tam byli i lampkę wina za zdrowie Mistrza wychylili.
(W. Adamik, J. Szczepański).
Wstąpiliśmy do lochu, założyliśmy gniazdo
Z reżyserem Kazimierzem Madejem specjalnie dla www.viapoland.com rozmawia Wiesław Adamik
- Jesteśmy za kulisami niezwykłego miejsca - w piwnicy kabaretu Loch Camelot i rozmawiamy z dyrektorem i głównym reżyserem Kazimierzem Madejem. Jak narodził się Kabaret Loch Camelot? Miałem okazję spotkać Wasz zespól po raz pierwszy na ulicy Floriańskiej w dorożce, co bardzo kojarzy się z dawnym artystycznym Krakowem...
- Tak, były to sceny do filmu o Jamie Michalikowej, o działającym w niej kabarecie Zielony Balonik w okrągłą rocznice jego powstania. Zaczęliśmy występować najpierw w Jamie Michalika. Po raz pierwszy, gdy razem wystąpiliśmy, stanowiliśmy małą grupkę entuzjastów. Było nas sześcioro, w tym gronie również Zbyszek Książek. Był to rok 1992, czyli już czasy po łagodnej rewolucji, które skłoniły nas do założenia firmy z o.o., która dawałaby ramy do występów. Ale to trwało krótko, nie była potrzebna po to, aby sprzedać kilka biletów. Jama Michalika okazała się w pewnym momencie tak ciasna i archaiczna (jednocześnie może występować tam tak naprawdę jeden artysta), że musieliśmy poszukać innego miejsca. Występowaliśmy na wyjazdach i nie mieliśmy już miejsca w Jamie. Spotkałem Jacka Łodzińskiego, bussinesmana i właściciela tej kamienicy przy ulicy Św. Tomasza. Podobały mu się nasze występy na Rynku i zaprosił nas do siebie. Powiedział, że zaprasza za 2 lata. Ja poprosiłem, aby to było za 2 tygodnie. Wyprowadziliśmy się z Jamy do dzisiejszego Lochu. Wtedy, na początku, była to niewyremontowana jeszcze dziura w podziemiach, ubite gołe klepisko
- Kto z sześciu założycieli pozostał w kabarecie do dziś?
- Większość nas się rozproszyła, z tej szóstki zostałem tylko ja i kompozytorka Ewa Kornecka. Zbyszek Książek odszedł dość szybko. Od początku była też ze mną i jest wciąż w kabarecie moja córka, która dziś ma 27 lat, a już jako 6 klatka śpiewała razem z córką Zbyszka Książka Kotki wg tekstu Witkacego. Występowała jeszcze w okresie, kiedy nie było Loch Camelot. Na przykład w Czarującym dekapitatorze Zbyszka Raja. Pamiętam jej występ podczas wyjazdu na festiwalu Witkacego - grała na skrzypcach Pojedziemy na łów, przedziwnie ubrana w cylinder i wielkie myśliwskie buty.
- Czy można powiedzieć, że Loch Camelot jest młodszym bratem kabaretu Piwnica Pod Baranami? - Myślę, że jesteśmy oryginalni, nikogo nie naśladujemy, ale jest też prawdą, że dla mnie Piwnica Pod Baranami pod kierunkiem Piotra Skrzyneckiego była czymś w rodzaju matki i ojca, rodzinnego domu, z którego wyszedłem i założyłem własne gniazdo. Serce moje jest zawsze blisko Piwnicy. Taka jest kolej rzeczy, że artyści jak ptaki, zakładają własne gniazda.
- Kiedy trafia się po raz pierwszy do zaułka Św. Tomasza, uderza wygląd muru, pozostawionego w surowym stanie, pełnego graffiti?
- Pan Jacek Łodziński zaakceptował mój pomysł, aby nazwać to miejsce występów Zaułkiem Niewiernego Tomasza, jednego z apostołów. Wszedłem na drabinę i wymalowałem pędzlem taki napis i swój autograf, który pozostał do dziś. Nazwa zaułka jest wymieniana w wielu oficjalnych przewodnikach.
- Zauważyłem pewne grono osób wśród widzów, które stale do Was w piątki przychodzą, a nawet przyjeżdżają często na Wasze występy z daleka. Co ciekawe to zarówno przedstawiciele starszego pokolenia, bussinesmeni, ale też w większości bardzo młodzi ludzie, zakochane pary, studenci.
- Przez 18 lat przewinęły się tutaj tysiące osób. Były w tym gronie osoby, które ciągle kupowały bilety, po pewnym czasie przyjęliśmy je do grona członków honorowych kabaretu. To nieraz bardzo szacowne osoby, na przykład profesorowie fizyki i astrofizyki Wójcik i Płazak oraz pan Jacek Szczęsnowicz, który przez pierwsze dwa lata był zawsze na każdym występie.
- Formuła Waszego kabaretu, jak zauważyłem, dopuszcza improwizowane występy osób z grona widzów siedzących na sali.
- Formuła naszego kabaretu dopuszcza improwizację. Czynią tak sami występujący artyści, ale zdarza się, że spośród widzów wstaje ktoś, kto wystąpi. Rzadko się zdarza, aby nikt się nie zgłosił.
- Czy z takiego zaimprowizowanego występu rodzi się potem kabaretowy artysta, gwiazda?
- Tak, są tego budujące przykłady, na przykład wspaniała Basia Stępniak - Wilk. Jakaś młoda osoba podniosła palce na końcu sali, podeszła do sceny i sama zagrała i zaśpiewała. Po spektaklu obejrzałem nagrany fragment kabaretu i zauważyłem jej występ, który się wyróżniał. Członkowie kabaretu ją odnaleźli i potem występowała, także z własnymi recitalami.
- Czyli nie ma czegoś takiego, że robicie na początku sezonu nabór do kabaretu, nie ma u Was castingu!
- Nic takiego u nas niema! Jednak z tych improwizacji wybieramy rzeczy najlepsze. Występ kabaretu zakłada rzeczy nieprzewidywalne, tajemnicze. Taka improwizacja wcale nie jest łatwiejsza od zaplanowanego występu, jeszcze bardziej wyczerpuje. Ważna jest dla nas zarówno forma jak treść śpiewanych utworów. Są to piosenki o miłości, ale też historyjki obyczajowe związane z Krakowem.
- Z pewnością jesteście bardzo krakowscy prezentowanymi tematami. Ale macie też atuty w postaci gwiazd z wielkiego świata. Czy dzisiejszego wieczoru tylko wyjątkowo wystąpiła pochodząca z Kijowa artystka Łada Maria Gorpienko, artystka wyjątkowa?
- W naszym kabarecie wszyscy są gwiazdami, wtedy gdy dają z siebie wszystko i publiczność to czuje. Łada od dawna ma w naszym kabarecie swoje wyjątkowe miejsce i pozycję. Jej śpiew w kilku językach (po polsku, ukraińsku, rosyjsku) i gra na gitarze zawsze porywa naszą publiczność. Czasem jej nie ma, bo dużo występuje w Polsce i zamieszkała po założeniu w Polsce rodziny, pod Opolem.
- Nie byłoby Waszych wspaniałych występów, gdyby nie profesjonalne nagłośnienie tego lochu!
- Nagłaśnia nas bardzo dobrze Marek Kawalec. Aparatura sięga jednak gdzieś wiekiem do czasów Bitwy pod Grunwaldem, i chyba stamtąd została przetransportowana do Lochu (śmiech!).
- Wcielasz się chętnie w historyczne postacie w widowiskach w samym Lochu, śpiewasz znakomicie piosenki lwowskie, ale szersza publiczność kojarzy Cię z postacią Józefa Piłsudskiego, w którego wcielasz się na Rynku każdego 11 listopada. Czy wcieliłbyś się 11 kwietnia br o godz. 12 z okazji uroczystości otwarcia Krakowskich Szlaków Henryka Sienkiewicza pod Pomnikiem Grunwaldzkim w postać pianisty Ignacego Paderewskiego (aktorka Beata Malczewska wywodząca się z Kabaretu - w żonę pianisty Helenę Paderewską)?
- Jak taka propozycja się pojawi, wystąpię jako Paderewski. Natomiast zdarzało się nam już występować na płycie rynku choćby z tzw. Lekcją śpiewania pieśni patriotycznych. Ludzie są nam bardzo za to wdzięczni, co często okazują. Dla nich stworzyliśmy nasz kabaret.
- Bardzo dziękujemy za rozmowę! (rozmowa nieautoryzowana).
Oto hymn artystów śpiewany na początku i na końcu wieczoru kabaretowego, co obwieszcza bicie w dzwon:
Księżyca chmury
Mają swe kury
Świt już się snuje
To kabaret szalony
Kabaret szalony
Kabareeet!
Centaur ucieka
Droga daleka
Więc za nim w cwał
Centaur ucieka
Więc za nim w cwał
Orszaki w dal
Nim pryśnie czar
To kabaret szalony
Kabaret szalony
Kabareeet!
Kabaret Loch Camelot
www.lochcamelot.art.pl
e- mail: lochcam@kr.onet.pl
tel. (012) 423 06 38
Zobacz galerię (43) |
Komentarze społecznościowe |