Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Dzieła sztuki sprayem malowane
- Ludzie częściej zapominają o ideach. Na bilbordach zamiast prawdziwej sztuki jest sztuka mięsa za 4,50 zł za kilo – mówi z żarem Ryszard Paurowski z Raciborza. On sam grafitti zajmuje się od prawie 10 lat.
- Proszę to koniecznie napisać, że specjalnie zostałem w Raciborzu. Moi kumple uciekli stąd do Opola, czy Wrocławia i teraz tam malują. Ja zostałem, bo inaczej nigdy nie będzie szans, żeby ktoś ten nasz Racibórz pomalował.
Ryszard Paurowski studiuje edukację artystyczną w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu. Raz chciał pomalować kolorowymi sprayami garaże na podwórku, przy którym mieszka. - Przygotowałem projekt żeby go pokazać mieszkańcom. Ale nie dali mi szansy, bo nawet nie przyszli. Poszedłem po domach, by ich przekonać. Wtedy usłyszałem, że ja to jestem ten, co wysiaduje na ławkach w parku i pije piwo. A jeden z panów mieszkańców dodał nawet, że poruszy niebo i ziemię, żebym nie mógł tego tam namalować. Dlaczego ktoś chce odebrać mi pasję - pyta retorycznie Ryszard, poprawiając szczegóły w malowanym przez siebie obrazie
Wtedy student artysta wpadł na pomysł, by swój projekt zrealizować na murze, naprzeciw wejścia do drugiego liceum. - Dyrektorzy, i ten nowy i ten stary, zaufali mi.
- Grafitti trzeba traktować jako całość, bo sztuki nie można rozpatrywać jako dobrą i złą - wywodzi Paurowski. Uważa też, że w Raciborzu powinny być miejsca, które ludzie tacy jak on, mogliby graficznie zagospodarować. Na przykład tylna ściana dawnego Despolu, od strony torów. Mogłyby tam powstać piękne prace, nie rzucające się jednak w oczy tym, którzy za ta formą sztuki nie przepadają. Młody artysta wyobraża sobie również, że w podobny sposób można pomalować boczne elewacje na Opawskiej, czy niektóre podwórkowe garaże. - Przecież właścicielom powinno być wszystko jedno, komu zapłacą za farbę nam, czy firmie malarskiej.
Adeptom sztuki graffiti radzi, by zawsze najpierw swój projekt rozrysowali na kartce. - Trzeba malować dużo na kartkach, bo to w głowie rozgrywa się walka z projektem - mówi z pasją. Dla niego najbardziej ekscytujące są trzy pierwsze godziny pracy. - Gdy eksperymentuję, tworzę coś nowego, to wstaję rano i aż chce mi się malować. Po takich intensywnych trzech godzinach zaczyna się odczuwać zmęczenie. Potem, powoli jest czas na dopracowanie szczegółów.
Ryszard Paurowski zajmuje się nie tylko malowaniem sprayem na ścianach. Udziela się również na raciborskiej scenie muzycznej.
Jola Reisch
Zobacz galerię (10) |
Komentarze społecznościowe |