Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Jesteś wierny czekaniu na miłość idź na
"Jestem cała wypełniona czekaniem na ukochanego" śpiewa młoda bohaterka znakomitego spektaklu wg opery Giacomo Pucciniego "Madamme Buterfly", który 10 maja 2013 roku obejrzałem w Operze Krakowskiej.
Właściwie wszystkie klasyczne opery mówią o tym samym - o wielkiej i nieszczęśliwej, tragicznej miłości. Czy to będzie bohaterka "Toski" w Italii 1809, Cyganka w "Carmen" w Hiszpanii, czy w dalekiej Japonii przed pół wiekiem młoda bohaterka "Madamme Buterfly". Widz towarzyszy perypetiom miłosnym bohaterów, splecionym z ze swoistym "socjalnym i historycznym zawirowaniem' aż do tragicznego finału. Nieprzypadkiem bohaterkami są kobiety zakochane do szaleństwa, wierne, którym zły los niszczy to wszystko, co zdobyły. Tak napisane opery wciągają nas w zaczarowany świat miłości.
Ale chciałbym skupić się na inscenizacji krakowskiej "Madamme Buterfly". Zderzenie dwóch kultur (i systemow prawnych), z których wywodza się kochankowie kończy się tragicznie.
Oto młoda 15 letnia gejsza Suzuki zwana Buterfly zakochuje się z wzajemnością w bogatym wpływowym amerykaninie Pinkertonie, konsulu i dowódcy okrętu wojennego "Abraham Lincoln" wychodzi za niego za mąż,ale on wyjeżdża z misją i nie wraca przez trzy lata. W tym czasie Buttefly wychowuje mu synka, o którym ten nic nie wie... Nie powinienem zdradzać pełnej intrygi, ale przytoczę opis jednej z najpiękniejszych scen, gdy kilkuletni chłopiec szuka swojej matki w chwili jej honorowego rytuału i niczym motylek ma przypięte do ramion skrzydełka z trzciny. Ten moment miłości matki i syna najbardziej wzrusza, wyciska łzy w oczach nie tylko wszystkich matek i synów siedzących na widowni.
Myślę, że to dobrze, że krakowski spektakl postawił na proste wzruszenia i akcję usytuowaną w surowej na ogół scenografii, która tworzy scenerię japońskiego domu, czy ogrodu, a przestrzeń poszerzają wyolbrzymione elementy sygnalizujące zmianę miejsca - wielka kotwica amerykańskiego okrętu, wielka twarz japońskiego światynnego Boga ...
Ale najbardziej porusza śpiew i aktorstwo solistów tego spektaklu, który obejrzałem w piątek 10 maja 2013 roku dzięki uprzejmości działu promocji i marketingu Opery Krakowskiej. Mało gdzie tak dobrze dbaja o recenzentów jak w tej operze.
Dodam jeszcze, że w krakowskiej inscenizacji opery "Madamme Buterfly", która trwa 3 godziny, są dwie przerwy między trzema aktami. Czynne są w holu stoiska z torcikami, dobrym winem ( 9 zł lampka). Do "Madamme Buterfly" polecam wino czerwone jak krew i serce. Ten kolor dominuje potem na scenie - od czerwonego kimona ślubnego bohaterki, po czerwone zachodzące słońce ( plama czerwonego światła reflektorów) i niektóre kwiaty w ogrodzie. Przesyca to wszystko odcień niebieskości i stonowanego różu, który przebija w maju jako symbol kwitnacej w tym miesiącu japońskiej wiśni.
Recenzent: Wiesław Adamik
_______________________________
"Madamme Buterfly"
Opera w 3 aktach Libretto Luigi Illica i Giacomo Giacosa wg Davida Belasco Prapremiera: 17 II 1904 Premiera polska: Warszawa 1908
Premiera w Operze Krakowskiej: 2009 r.
Krakowską realizację przygotowali: Waldemar Zawodziński (reżyseria, scenografia), Tomasz Tokarczyk (kierownictwo muzyczne), Maria Balcerek (kostiumy) i Janina Niesobska (choreografia i ruch sceniczny).
Soliści:
PINKERTON Vasyl Grokholskyi Andrzej Lampert Tomasz Kuk Arnold Rutkowski Pavlo Tolstoy
SUZUKI Agnieszka Cząstka Joanna Dobrakowska Bożena Zawiślak-Dolny Monika Korybalska
_______________________
W. Adamik: Wiersz inspirowany operą "Madamme Butterlly"
Ty, która jesteś wypełniona czekaniem na miłość/
I uległaś czarowi strzały skrzydlatego chłopca/
Zaśnij nieśmiertelna i zaklęta/
W barwnego motyla/
Pieśń o miłości niechaj wzleci/
Przebudzonym westchnieniem do Nieba/
W odcieniu kwiatu Japońskiej wiśni/
Zobacz galerię (4) |
Komentarze społecznościowe |