Wydarzenia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Arkadiusz Burski wspomina Marię Fołtyn
2 grudnia 2012 odeszła od nas w Warszawie Maria Fołtyn polska śpiewaczka i reżyser operowy. Była założycielką i prezesem Towarzystwa Miłośników Muzyki Moniuszki. Jeszcze za życia 2 czerwca b.r. doczekała się odsłonięcia jej pomnika przed budynkiem Zespołu Szkół Muzycznych w Radomiu autorstwa Mariana Molendy.
Przebywający od wielu lat w Szwajcarii międzynarodowy śpiewak operowy Arkadiusz Burski - Ambasador Kultury Polskiej w Szwajcarii tak pisze o spotkaniu z wielką artystką. Foto: archiwum Arkadiusz Burski, opracowanie na podstawie tekstu Arkadiusza Burskiego: Jan Piotr Szczepański
Był październik, rok 2010. Poleciałem do Polski na obchody 80 rocznicy powstania I Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika w Radomiu. Cieszyłem się na spotkanie z wieloma przyjaciółmi, z którymi wiele lat się nie widziałem, ale szczególnie na spotkanie z Marią Fołtyn, która też miała być, bo była uczennicą tego liceum w czasie okupacji i uczęszczała na tajne zajęcia. Jak w poprzednich obchodach 70 rocznicy, tym razem też z wielkim biciem serca zaśpiewałem na tych uroczystościach przed zebraną publicznością absolwentów i uczniów liceum. Niestety Marii nie było. Po uroczystościach zadzwoniłem do niej do Warszawy i dowiedziałem się, że ma problemy z chodzeniem i dlatego nie mogła przyjechać. Jak zwykle swoim głosem nie cierpiącym sprzeciwu, powiedziała, że mam jutro być u niej na Inflanckiej w Warszawie na obiedzie, bo przecież skoro jestem w Polsce to musimy się spotkać. Dyrektor Liceum, pani Agnieszka Ścieglińska, dała mi jeszcze materiały związane z naszym liceum a przygotowane dla Marii i następnego dnia pojechałem do Warszawy. Z punktualnością zegarka szwajcarskiego zadzwoniłem do drzwi. Przez drzwi usłyszałem donośny głos Marii ponaglający gosposię do otwarcia. Co zresztą szybko nastąpiło. Trochę zdziwił mnie kolor jej włosów, były ogniście czerwone, ale znając jej zamiłowanie do koloru czerwonego, szybko się do tej barwy przyzwyczaiłem. Maria przeprosiła, ze nie może wstać, aby się przywitać, niemniej wyściskała mnie serdecznie. Po zjedzeniu pysznego, domowego obiadu długo rozmawialiśmy o jej zdrowiu i chęci mieszkania tak długo, jak tylko się da w swoim mieszkaniu na Inflanckiej. Wspominała też o Skolimowie. Rozmawialiśmy o Radomiu, czuła się dumna, że Ziemia Radomska potrafiła docenić ją i jej osiągnięcia, że ma salę jej imienia w nowopowstałej szkole muzycznej oraz że jest honorowym obywatelem Radomia. Zażartowała czy mnie też już przyznano ten tytuł; roześmiałem się i odpowiedziałem, że nie mam, co się równać z jej osiągnięciami.
Wypytywała też o moje poczynania jako śpiewaka i co się dzieje w kulturze, a szczególnie propagowaniu muzyki polskiej poza granicami kraju. Na tym punkcie była bardzo czuła i jak trzeba było, to była nieugięta i szła na barykady. Nie zapomnę jej artykułu w Trubadurze, gdzie po koncercie w Tonhalle w Zurychu w 1999 wspólnie z Ryszardem Karczykowskim śpiewaliśmy w „Halce” Moniuszki, skarżyła się na zbyt małe wsparcie dla poczynań propagujących muzykę polską za granicą!
Miała wiele planów związanych nie tylko z Moniuszką. Pamiętam, jak będąc u mnie w Bazylei w 2002 roku, mówiła, że planuje napisanie nowego, uaktualnionego libretta do opery „Manru” Paderewskiego, która to opera powstała na bazie książki Kraszewskiego „Chata za wsią”. Manru żył poza wsią, cos jak dzisiejsi, biedni ludzie żyjący w slumsach wielkich miast, żyjąc z dnia na dzień, walczący o byt i z uprzedzeniami każdego dnia na nowo. Nie wiem czy udało się jej to zrealizować. Maria żyła intensywnie, poświęcając się dla swoich ideałów i wierna swoim ideom. Lubiła czyste barwy, żyła kolorowo, choć nie zawsze miała łatwo, ale kochała Polskę, muzykę polską, dla której poświęciła swoje życie. Mario, taką pozostaniesz w naszej pamięci. Spoczywaj w pokoju!
Maria Fołtyn urodziła się 28 stycznia 1924 w Radomiu
Zobacz galerię (6) |
Komentarze społecznościowe |