Atrakcje | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Muzeum KL Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu
Właśnie wychodzimy z terenu najstarszego obozu wchodzącego w skład kompleksu Auschwitz. A teraz zapraszam do Auschwitz II Birkenau – powiedziała beznamiętnym głosem pani przewodnik. Na miejsce miał nas przewieść autobus, który był wliczony w cenę biletu wejściowego. Tak, nie jest to obowiązkowe – usłyszeliśmy na dodatek. Większość zwiedzających po minięciu bramy z napisem „Arbeit macht frei” nie czekała na nic i bez słowa odchodziła w kierunku parkingu.
Nie każdy, kto zobaczył tłumnie odwiedzany macierzysty obóz w Oświęcimiu Auschwitz I Stammlager ma jeszcze ochotę i siły, by doświadczyć kolejnego miejsce bezdusznej i systematycznej zagłady narodów przez niemieckich narodowych socjalistów. Niewielki odsetek ludzi chce jeszcze pojechać do muzeum na terenie dawnego KL Auschwitz II - Birkenau (Brzezinka) ,obozu koncentracyjnego i obozu natychmiastowej zagłady. Po kilku godzinach zwiedzania byłego obozu Auschwitz I (Oświęcim)ma się złudzenie, że obóz w Brzezince będzie taki sam. To tylko złudzenie. Dwa różne światy w innych wymiarach poznawczych.
Zniechęcenie do wyjazdu do drugiego muzeum da się wytłumaczyć. Już kilkugodzinne chodzenia za przewodnikiem od budynku do budynku i od wystawy do wystawy, który to przewodnik w mniej lub bardziej barwny sposób stara się przybliżyć surową organizację życia w obozie całej goniącej z nim grupie jest dosyć przytłaczające . Grup jest bardzo dużo. Oprócz tego są indywidualni zwiedzający. Siłą rzeczy wszystko musi dziać się szybko, by każdy mógł coś zobaczyć, a jest tego wiele. Nie dziwię się, że w niektórych miejscach mamy gwar i ścisk jak na jarmarku, co powodowało ,że w tłumie człowiek staje się anonimowy i nie zwracał uwagi na wrażliwość drugiego człowieka. Żydowicy chłopcy okładają się pięściami gdzieś na trawniku pod blokiem nr 10. Znacznie starsi Polacy w krótkich spodenkach robią sobie humorystyczne zdjęcia przy tablicy „halt” z trupią czaszką. Natomiast urodziwe Hinduski odziane w kolorowe szaty odkrywające jedynie twarz i dłonie zajadają się ogromnymi hot-dogami. Jedynie one wyczuwają, że coś jest nie tak skoro wszyscy je obserwują. Ta niepewność sytuacji powoduje, że trochę wolniej przeżuwają każdy kęs.
Pod koniec 1939 roku przepełnione więzienia na Górnym Śląsku stanowiły duży problem dla „Die Schutzstaffel der NSDAP von Südost im Breslau” czyli Urzędu Wyższego Dowódcy SS w Wrocławiu. Na czele tego urzędu stał wówczas SS-Gruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, ten sam którego oddział pacyfikował Powstanie Warszawskie w 1944r.
Wiosną 1940 roku na terenie Oświęcimia (którego nazwę Niemcy zmienili na Auschwitz) przystąpiono do organizacji pierwszego obozu koncentracyjnego na okupowanych terenach Polski. Pierwsze transporty polskich więźniów politycznych z więzień z Generalnej Guberni, Śląska i Wielkopolski przybywały od 14 czerwca 1940 roku. Przez niespełna dwa lata więziono w nim w ogromnej większości Polaków. W obozie przez cały czas jego funkcjonowania panowała olbrzymia śmiertelność wynikająca z głodu, chorób i wyniszczającej pracy.
W marcu 1941 roku przystąpiono do rozbudowy obozu koncentracyjnego Auschwitz, tak aby zwiększyć jego pojemność z 10 tys. do 30 tys. więźniów. Równocześnie postanowiono wybudować obóz Auschwitz II, który pierwotnie miał być przeznaczony dla jeńców radzieckich.
W październiku 1941 roku rozpoczęła się budowa obozu koncentracyjnego Auschwitz II (Birkenau), w odległości 3 km od Oświęcimia. Obóz zajmował obszar prostokąta o powierzchni około 140 ha na którego terenie powstało ponad 300 różnych budynków.
Latem 1941 Heinrich Himmler wskazał Auschwitz-Birkenau jako miejsce "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" (Endlösung). Z tym rozkazem KL Auschwitz-Birkenau stał się miejscem największego masowego mordu dokonanego na europejskich Żydach w ramach planu całkowitej zagłady tego narodu. Mordu dokonywano w komorach gazowych, w których zabijano środkiem owadobójczym Cyklon B. Ciała natomiast spalano w dołach, stosach spaleniskowych oraz krematoriach. Wg szacunków od 1942 r. aż do końca wojny zamordowano około 1,5 mln osób. Najwyższa dzienna liczba faktycznie zagazowanych i spalonych została osiągnięta w 1944 roku w czasie akcji zagłady Żydów węgierskich i wyniosła 24.000 zwłok . Transporty więźniów były selekcjonowane na rampie obozowej. Osoby chore, kobiety, dzieci, starcy i niezdolni do pracy byli kwalifikowani do natychmiastowej zagłady. Najczęściej 70-75% każdego transportu stanowili niezdolni do pracy. Prowadzono ich do komór gazowych. Gazowanie odbywało się w ten sposób, że nieszczęśliwców wprowadzono do hali, gdzie mówiono im, że będą się kąpali w przyległej łaźni. Następnie wpychano je do tej łaźni nawet 2 tys. osób i wypełniano to pomieszczenie tak, że każdy mógł stać tylko prosto. Gdy drzwi komory były już szczelnie zamknięte, to esesmani w maskach gazowych wsypywali z blaszanych puszek do komory sproszkowany preparat Cyklon B. Po dwudziestu minutach w komorze wszyscy byli już martwi. Dla zabicia 2 tys. osób wystarczyło 8 kg Cyklon B. Kilogram cyklonu kosztował ok. 5 marek niemieckich. Cyklon B został wynaleziony przez noblistę Fritza Habera, niemieckiego chemika pochodzenia żydowskiego, który pracował głównie nad azotanami wspomagającymi ochronę i rozrost roślin. Po wojnie Bruno Tesch uczeń noblisty został skazany na śmierć. Udowodniono mu, że wiedział, po co jego firma sprzedawała gaz do obozów. Specjalnie na te potrzeby opracował bezwonną wersję cyklonu.
Dziś z na terenie KL Auschwitz-Birkenau znajdziemy już tylko ruiny komór gazowych i krematoriów. Krematorium IV jako pierwsze wysadzili więźniowie 7 października 1944 roku podczas sławnego "buntu Sonderkommando" i próby ucieczki. Masowa ucieczka zakończyła się niepowodzeniem. Zginęło ponad 450 więźniów i trzech strażników.
Gdy w lipcu-sierpniu 1944 r. Armia Czerwona dotarła do linii Wisła-Wisłoka, władze niemieckie podjęły działania o charakterze ewakuacyjno-likwidacyjnym. Zacierano ślady działalności, rozbierano budynki i ewakuowano więźniów w tzw. Marszach śmierci. Ostatnie krematorium wysadzili Niemcy w przeddzień wyzwolenia obozu – 26 stycznia 1945 r.
Wchodząc dziś na teren Muzeum „KL Auschwitz-Birkenau, niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady (1940-1945)”, widzimy dużą zieloną powierzchnię podzieloną drutem kolczastym i przeciętą torami prowadzącymi od murowanego budynku bramy. U końca torów stoi współczesny pomnik z płytami pamiątkowymi w językach, którymi władali pomordowani. Nie sposób nie zauważyć ruin wysadzonych w powietrze ogromnych krematoriów. Gdzie nie spojrzeć stoją drewniane baraki dla więźniów. Niemcy zaadoptowali na potrzeby ich budowy lekkie i przenośne stajnie, które kiedyś używała kawaleria. Na torach w samym środku obozu stoi jeden wagon towarowy. Właśnie takimi wagonami przywożono tu nieszczęśników z całej Europy. W wagonie mieściło się 60 więźniów wraz z dobytkiem w postaci jednej walizki na osobę. Walizki i tak zabierano na rampie kolejowej. Później wszystkie bagaże zawożono do sortowni, a posortowany wartościowy materiał pozostawał na terenie tzw. Kanady. Podczas wyzwolenia obozu przez Armię Czerwoną w 1945r. ktoś podpalił ten skład. Palił się on przez 3 tygodnie. Więcej ciekawostek historycznych można znaleźć na stronie muzeum. Można też spokojnie, właśnie tutaj, porozmawiać z przewodnikiem. Do tego obozu nie trafiają tłumy, by go zwiedzić. Jest tu spokój i cisza. Pomiędzy ocalałymi barakami widać grupy młodych Żydów z charakterystycznymi flagami Izraela na ramionach. Zawsze koło takiej grupy stoi wysportowany mężczyzna w garniturze, który prawdopodobnie pilnuje, by nic nie zakłóciło ich spotkania.
Niektóre baraki są rozebrane. Po wojnie okoliczna ludność przychodziła tutaj, by podebrać drewno lub inny sprzęt. Przewodniczka powiedziała, że większość ocalałych z obozu po zakończeniu wojny osiedliła się w Oświęcimiu lub w jego okolicy. Nie mieli gdzie wracać i do kogo. Oświęcim został ich domem.
Artur Wierzbicki
Zobacz galerię (31) |
Zobacz film |
Komentarze społecznościowe |