Sprawdzona już trasa marszu nie uległa zmianie, zawodnicy mieli do pokonania dwa dystanse – 5 i 10 km – i szli plażą oraz leśną trasą wzdłuż jeziora Sarbsko. Dzięki nocnym deszczom podłoże było ubite, a wyścig po piasku był niczym podróż przez mleko, z widocznością na kilkadziesiąt metrów, sprawiającą uczucie baśniowej izolacji. Zdawało się, że są tam tylko zawodnicy, ich kije i droga do pokonania. We mgle niemalże zniknął nawet punkt wyjścia z plaży, jednak na szczęście nikomu nie przysporzyło to problemów. Teren leśny był o tyle wygodny, że droga przez niego prowadząca jest prosta i bardzo klarownie oznaczona, nie sposób się tam zgubić. Niewątpliwie mocnym punktem Plażowych Mistrzostw jest też to, że uczestnicy nie są zmuszeni do chodzenia po asfalcie, bruku czy betonie, jedyny taki odcinek znajduje się kawałek przed metą i jest może 50 metrowy.
Ta impreza była oficjalną rozgrzewką przed Pucharem Bałtyku, który rozpoczyna się już 26 kwietnia. Różniła się jednak tym, że nagrodą, oprócz pucharów, były również ręcznie robione palmy wielkanocne, które nieustannie robią furorę wśród uczestników. Na tę edycję do Łeby przyjechało 145 osób, najprawdopodobniej byłoby więcej, gdyby nie fakt, że inne zawody o podobnej randze zorganizowano w ten sam dzień i uczestnicy musieli dokonać wyboru. Niemniej jednak atmosfera była iście pozytywna i sportowa, a jedynym powodem do narzekań mogło być to, że część (mała, ale zawsze) zawodników podbiegała lub usiłowała podbiegać, co jest niestety problemem wszystkich tego typu imprez, wykorzystując osłonę mgły.
Niemniej jednak Plażowe Mistrzostwa w tym roku rozrosły się o Bieg o palmę pierwszeństwa, a imprezą towarzyszącą był rajd motocyklowy, dlatego też przez cały dzień w Łebie można było spotkać wielu sportowych zapaleńców. Uczestnicy Biegu mieli do pokonania 10 km, a trasa wiodła zarówno po plaży, jak i przez las, wzdłuż jeziora Sarbsko. Biegacze startowali dwie godziny po chodzących z kijami i przez to mieli trochę utrudnione zadanie, ponieważ drogi były wydeptane i część strzałek na ziemi zostało już zamazanych. Jednakże trasa była na tyle prosta i prowadząca wyraźnymi ścieżkami, że trudno było się zgubić. Łącznie wystartowało około 50 osób.
Na mecie na zawodników czekał medal okolicznościowy i dwudaniowy obiad z deserem. Organizatorzy zapewnili również szatnię, prysznice i dodatkowe toalety. Szybko potem, bez zbędnego oczekiwania, nastąpiła dekoracja uczestników, również w dodatkowych kategoriach – lekarze, niepełnosprawni i odznaczenie za styl chodu. Następnie odbyło się rozlosowanie licznych nagród, a wieczorem uroczysta kolacja.
Organizatorzy – Zdrowotel Łeba – przyznają, że najważniejsze dla nich jest zadowolenie uczestników i dobra zabawa. Czy więc było warto pojawić się na Plażowych Mistrzostwach? Myślę, że bez wahania można odpowiedzieć, że tak. Równo za rok odbędzie się kolejna edycja Mistrzostw, tym razem impreza ta ma zostać częściowo przeformułowana, jak? to okaże się w kwietniu 2015.
Dorota Sosnowska
Organizator
Zdrowotel Łeba