Zwiedzanie | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Lasaki wciąż odcięte
Lasaki nadal odcięte są od świata, chociaż woda znacznie opadła. - Są miejsca, gdzie sięga 30 cm, ale są też takie, gdzie dochodzi do 80 - informuje komendant gminny Bernard Ławnik. Żywność dowożona jest nadal łódkami. Dziś miejscowość odwiedził Vattenfall, by stwierdzić, czy można już podłączyć prąd.
Jeszcze wczoraj zastanawiano się, czy do zalanej miejscowości nie dowieźć amfibi. Dzisiaj poziom wody nieco opadł. Strażakom wystarczają łodzie.- Żywność rozwozimy łódkami naszego OSP, łódkami z Raciborza, a także należącymi do prywatnych osób. Dostaliśmy ją od Caritasu i część od gminy - mówi Bernard Ławnik, komendant gminny i inspektor do spraw obrony cywilnej. Przejazd ciągnikiem przez wioskę jest jeszcze niemożliwy. - Są miejsca, gdzie woda sięga już tylko 30 cm, ale są też takie, gdzie dochodzi do 80 - kontynuuje komendant. - Gdy poziom wody spadnie w Miedoni do 6,5-7 m, to będzie można przejechać przez Lasaki ciągnikiem czy większym samochodem - dodaje.
Lasaki odwiedzili specjaliści z Vattenfalla. - Chcieliby jeszcze dzisiaj podłączyć prąd, ale muszą sprawdzić, czy jest to możliwe - wyjaśnia Bernard Ławnik.
Na ewakuację zdecydowało się zaledwie kilka osób. Dla chcących opuścić zalewane tereny przygotowano miejsca w szkole w Grzegorzowicach, jednak nikt z nich nie skorzystał. Ci, którzy opuścili swoje domy, zatrzymali się u bliskich. - Zatrzymałam się u krewnej. W poniedziałek uciekłam, widząc, że woda ciśnie - wspomina Maria Wochnik. - Mój dom znajduje się na najniższym terenie w Lasakach, teściowie go tak wybudowali. Ci, co mieszkają przy samej Odrze nie mają tyle wody, co jest u mnie. a w 1997 r. nic nie dostałam, bo powiedzieli mi, że za daleko Odry mieszkam - żaliła się mieszkanka Lasaków.
Pod wodą są również wciąż trzy ulice Grzegorzowic: Żabnik, Łąkowa i Odrzańska.
(k) JaGA
Zobacz galerię (15) |
Komentarze społecznościowe |